poniedziałek, 24 marca 2014

I'm not there, czyli zmiania adresu.

Tak jest.

Ściągnęłam od pewnej osoby i w sumie nie był to taki zły pomysł.

Tak więc, porcję moich króciutkich refleksji będę zamieszczać  teraz pod tym adresem:

ohnoitssuzarro.wordpress.com


 See ya.

poniedziałek, 17 marca 2014

7 najciekawszych odcinków "Martina Tajemniczego".

Żeby trochę urozmaicić, przejdę do (odkopanego z lamusa) rankingu serialu, który-jak się okazuje wciąż robi na mnie wrażenie pod względem pomysłowości.



 1."Web of the spider creature" (sezon 3)- i słowo ekscentryczny nauczyciel nabiera nowego znaczenia.


2. "Hairier and scarier" (sezon 3)-nastoletni wilkołak w wersji rysunkowej.


3."Curse of the Necklace" (sezon 1)- klimat Halloween i ciekawa przestroga przed nadmiernym jedzeniem czekoladek.


4. "Shriek from Beyond" (sezon 1)- mitologiczne stworzenia w nieco mniej popularnej odsłonie.


5.  "The Vampire returns" (sezon 2)- znów ujawnił się mój wyjątkowy brak obiektywizmu względem wampirów (z pewnymi wyjątkami). A poza tym klimat Paryża przypomina mi wycieczkę za czasów liceum.


6. "The house of zombies" (sezon 3)- sposób nadania postaciom ruchów a la zombie wyszedł twórcom lepiej niż nieźle. Poza tym jest to kolejny powód, by nie sugerować się poradnikami.


7. "Revenge of the doppelganger" (sezon 1)- kobiety tracą twarze, a co najlepsze kojarzy mi się to z jedną ze scen w "Matrixie".

wtorek, 18 lutego 2014

Pot, drgawki i kałuża.

    Polskie produkcje to nie moja bajka. Pewnie przemawia teraz moja (duża) dawka ignorancji, ale gdy raz się zrażę, ciężko jest się na powrót przekonać. Mimo to, z ciekawości  zabrałam się za "Tylko strach" z Anną Dymną, bo chciałam obejrzeć film traktujący o alkoholiczkach.

W mej głowie szumiały wspomnienia z amerykańskiego "Kiedy mężczyzna kocha kobietę", w którym to dziele Meg Ryan idzie na odwyk, a my trzymamy za nią kciuki. Wiele osób pisało, że fabuła zwyczajnie się wlecze, a seans szału nie robi, tyle- że przynajmniej porusza trudny temat, pojawiający się rzadziej, niż narkotyki (mamy "Trainspotting", "Requiem dla snu", "Trzynastkę", "Sida i Nancy", "Wilka z Wall Street", "Człowieka z blizną" i wiele wiele innych). A może po prostu nie mam szczęścia do tytułów.

Film w skrócie opowiada o dramacie samotności. Bohaterka przez dłuższy czas pozostawiona jest samej sobie i to najbardziej przerażający, a zarazem smutny aspekt jej zmagań. Dopiero, gdy przekracza progi domostwa, doświadczając totalnego upadku (co kojarzy się z literackim dramatem), jest wstanie zacząć od nowa, nie próbując ponieść się pysze. Gdyż- jak twierdzi Katarzyna- główna postać produkcji, jej największą wadą była właśnie pycha.

Akcja rozgrywa się we wczesnych latach 90. dwudziestego wieku. W tym czasie (jak wiadomo) doszło do przemian ustrojowych w Polsce, a wszystko śledzimy z perspektywy jednej osoby. Jest nią Katarzyna Sosnowska- dojrzała, atrakcyjna kobieta, która po rocznej przerwie postanawia wrócić do fachu. Dawnego szefa zapewnia, że była przez rok za granicą, jednak widz wie doskonale, że przechodziła coś innego. Katarzyna jest bowiem od 7 lat alkoholiczką i przeszła roczny pobyt w klinice dla uzależnionych. Mimo tańców na stole i świętowania powrotu do 'normalności', widać, że nie radzi sobie z obecną sytuacją.

Wszystko zaczyna się już w momencie ponownej aklimatyzacji w kamienicy przy starówce. Bohaterka miała nadzieję, że narzeczony od razu się doń wprowadzi, co wszak deklarował już klika miesięcy wcześniej.  Jednak Tomek- ów przyszły mąż niespecjalnie kwapi się zrealizować postanowienie, omijając temat, oraz częstotliwość spotkań. Czarę goryczy przelewa niespokojne oko Karola- czyli szefa Katarzyny, który choć zleca naszej dziennikarce wywiady i poprowadzenie programu, wciąż zerka nań z dużym niepokojem. Szybko więc ta  z pozoru pewna siebie kobieta, zacznie wątpić nie tylko w wierność  partnera, ale również w to, czy jest wstanie oprzeć się demonom. 
Kluczową funkcję w karuzeli tych obaw, pełnić będzie Bożena- nowa członkini klubu AA. Ta młoda, rozdygotana posiadaczka dwójki dzieci nie chcąc rozmawiać z nikim w sali, pragnie odnaleźć wspólny język z Katarzyną- którą podziwia i która wydaje jej się bliska. Jednak rozmowy obu pań, okażą się z grubsza destrukcyjne zwłaszcza dla tej starszej, gdy postanowi znów wrócić do tego, co chowa za szafą. Czy jednak jest możliwe, by udało jej się (mimo to) pokonać nałóg?

Reżyserka z narastającym napięciem wprowadza nas w zakamarki życia Katarzyny, co sugerują już pierwsze minuty filmu. Kropelki wody naniesione przez Bożenę i samo otwierające się drzwiczki sekretarzyka, to tylko jeden z zabiegów, mających podkreślić jej alkoholowe pragnienie. Innym są oczywiście małe ślady potu, czy przeświadczenie, że napoje procentowe towarzyszą Sosnowskiej na każdym kroku. Warto też zwrócić uwagę na zabieg, w którym część mężczyzn mijanych przez Katarzynę jest nie tylko podobna do Tomka, ale też sugeruje, iż bohaterka czuje, że jest zdradzana. Ten podkręcony i nieco psychotyczny stan przyniósł mi na myśl "Lokatora" Polańskiego.

Nie sposób pominąć aktorów, na których barkach spoczywa powodzenie filmu. Anna Dymna stworzyła bardzo dobrą kreację, co podkreśla moment, [możliwy spoiler] gdy prowadzi polityczną debatę na żywo. Sposób wymawiania głosek, czy intonacja, przypomina realny stan upojenia, choć najbardziej widać to w scenie, gdy podwozi ją przypadkowy kierowca. [/koniec] Postać Katarzyny dopełnia nieufna Bożena w interpretacji Doroty Segdy- zwłaszcza w chwili, gdy mówi o początkach  uzależnienia. W tle rozbrzmiewa niekiedy Cezary Pazura (jak to dziwnie brzmi, w końcu kojarzy mi się głównie z celebrytą) jako opiekun obu pań.
  Sama forma należy do tych bardziej minimalistycznych, ale nie rzutuje to na gorszy odbiór historii. Wszak wszystko kręci się wokół niewielkiej grupy osób, a lekko elektroniczne nuty podkreślają zmniejszająca się stabilność bohaterki. 

Podsumowując: jest to produkcja niespieszno-psychologiczna, z odpowiednio dynamicznym punktem kulminacyjnym. Jeśli gustujecie w podobnej stylistyce radzę wam obejrzeć, jeśli nie- też nikomu jej nie odradzam.

czwartek, 6 lutego 2014

Top recenzje (3), czyli ściągnięte z...

...wiadomo czego, ale już nie chce mi się powtarzać. Plus Rany Julek, ostatnio tak często tu piszę. Wymagania, które narzuciłam sobie względem objętości postów są bez sensu- zatem powracam do (najbardziej) niemerytorycznych korzeni. 
Obraz  stąd.


1. Recenzja "12 Years a Slave"- Pusiek wykonała robotę jak trzeba, czyli opisała dokładnie to, co podobało mi się w najnowszej produkcji McQueena. Choć ja mam zupełnie inny problem z Fassbenderem, bo nie umiem go ocenić pod względem aktorskich umiejętności (granica między rzeczywistością, a zwykłą kreacją się u niego zaciera i mnie to przeraża, że można być aż tak naturalnym).

2. Głupiutka legenda -Salantor z Bobrowni za pomocą plakatu, analizuje poszczególne aspekty filmu z 'pijanym' Reevesem, robiąc to w taki sposób, że się po prostu dobrze czyta.

3. Walka żywiołów- Rush- ogromnie cenię, gdy ktoś potrafi przelać na klawiaturę emocje związane z seansem. A to właśnie udało się Eruanie.

4.  Syberyjski wiatr- zima w toku i  kolejne wspomnienia, które (tym razem) zafundował mi wpis o dwóch częściach kultowej już  "Syberii".

5. Ten mroczny i przerażający... Walt Disney?!- ale jak to tak, że z Filmwebu? Akurat ta recenzja ukazuje największe błędy dość zapomnianej produkcji Disney'a (pomijam Rogatego Króla bo nie chcę by mnie straszył po nocach).

6. Harry Potter i Insygnia Śmierci- część I- ktoś jeszcze nie zna milczącego krytyka? Z paroma rzeczami się nie zgadzam, ale i tak warto sobie odświeżyć wrażenia z filmu.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Serialowo, openingowo, rysunkowo.

Dopiero mnie olśniło, że bez zacnego  openingu serie animowane (nie zawsze widziane w całości) straciłyby  swój nieodparty urok. Jednak są  produkcje, które- prócz wstępnych utworów nie mają nic więcej do zaoferowania. Dziś postanowiłam zahaczyć o rysunkowe czołówki, pomijając anime- bo ostatnio nadmiernie o nich wspominam. Wybór jest, jak wiadomo subiektywny.

1. "Batman Przyszłości"- apatia, chciwość, korupcja, potęga, nadzieja... Mogę tak w kółko, bo to jedna z najlepszych rzeczy jaką me laickie oko widziało. Piękna mieszanka muzyki współczesnej i obmierzłej wizji technologicznego postępu.



2. "X- Men: Ewolucja"- Rogue, Storm, Wolverinie, Mistique pójdźcie w me ramiona. 



 3. "Samuraj Jack"- jedyne co pamiętam z Samuraja Jacka, to piosenka tytułowa z Samuraja Jacka. Oczywiście celowo upraszczam, ale po raz kolejny wyobrażam sobie Azjatę, pływającego w rytm r'n'b (1:00).



4. "Kaczor Dodgers"- Tom Jones+ nuty z  dawnych lat= czy coś mogło tu nie wyjść? Fantastyczny klimat parodii science-fiction, mój ulubiony Marsjanin i nawiązanie do superbohaterów. I podobała mi się kreacja świnki Porky.


5. "Martin Tajemniczy"- tajne zadania, rzeczy nie z tego świata, zegarek i dreszczyk emocji.

                                           

 6. "Opowiastki z krypty"- jak ja się bałam tych historii (miałam wtedy jakieś 9/ 10 albo 11 lat)

Niestety ta wersja uraczyła mnie dość dziwnym dubbingiem (a wstęp trwa niecałą minutę)


 7. "Spider-Man"- rockowe, gitarowe brzmienie i tyle w temacie

 
Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo mi nie po drodze z takim designem. 

8. "X- Men(i)"- zwani pieszczotliwie starymi X-Menami. Miejsce honorowe z tego powodu, że wracając ze szkoły szybko włączałam TV, by trafić na kolejny epizod. Chociaż do tej pory nie przepadam za Jean Grey i Cyklopem (ech).



9. "Bliźniaki Cramp"- koronny przykład, że czasem warto obejrzeć pierwsze minuty serii i później ją wyłączyć. Bo fabuła i cały zamysł  "Bliźniaków" jest co najmniej dziwna.


10. "Batman TAS"- klasyk, więc jak tu nie wspominać.


11. "Kacze Opowieści"- Sknerus McKwacz  z ekipą i kolejna nostalgiczna podróż.


12. "Aladyn"- odcinkowe 'Aladyny' to było coś.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...