Polskie produkcje to nie moja bajka. Pewnie przemawia teraz moja (duża) dawka ignorancji, ale gdy raz się zrażę, ciężko jest się na powrót przekonać. Mimo to, z ciekawości zabrałam się za "Tylko strach" z Anną Dymną, bo chciałam obejrzeć film traktujący o alkoholiczkach.
W mej głowie szumiały wspomnienia z amerykańskiego "Kiedy mężczyzna kocha kobietę", w którym to dziele Meg Ryan idzie na odwyk, a my trzymamy za nią kciuki. Wiele osób pisało, że fabuła zwyczajnie się wlecze, a seans szału nie robi, tyle- że przynajmniej porusza trudny temat, pojawiający się rzadziej, niż narkotyki (mamy "Trainspotting", "Requiem dla snu", "Trzynastkę", "Sida i Nancy", "Wilka z Wall Street", "Człowieka z blizną" i wiele wiele innych). A może po prostu nie mam szczęścia do tytułów.
Film w skrócie opowiada o dramacie samotności. Bohaterka przez dłuższy czas pozostawiona jest samej sobie i to najbardziej przerażający, a zarazem smutny aspekt jej zmagań. Dopiero, gdy przekracza progi domostwa, doświadczając totalnego upadku (co kojarzy się z literackim dramatem), jest wstanie zacząć od nowa, nie próbując ponieść się pysze. Gdyż- jak twierdzi Katarzyna- główna postać produkcji, jej największą wadą była właśnie pycha.
Akcja rozgrywa się we wczesnych latach 90. dwudziestego wieku. W tym czasie (jak wiadomo) doszło do przemian ustrojowych w Polsce, a wszystko śledzimy z perspektywy jednej osoby. Jest nią Katarzyna Sosnowska- dojrzała, atrakcyjna kobieta, która po rocznej przerwie postanawia wrócić do fachu. Dawnego szefa zapewnia, że była przez rok za granicą, jednak widz wie doskonale, że przechodziła coś innego. Katarzyna jest bowiem od 7 lat alkoholiczką i przeszła roczny pobyt w klinice dla uzależnionych. Mimo tańców na stole i świętowania powrotu do 'normalności', widać, że nie radzi sobie z obecną sytuacją.
Wszystko zaczyna się już w momencie ponownej aklimatyzacji w kamienicy przy starówce. Bohaterka miała nadzieję, że narzeczony od razu się doń wprowadzi, co wszak deklarował już klika miesięcy wcześniej. Jednak Tomek- ów przyszły mąż niespecjalnie kwapi się zrealizować postanowienie, omijając temat, oraz częstotliwość spotkań. Czarę goryczy przelewa niespokojne oko Karola- czyli szefa Katarzyny, który choć zleca naszej dziennikarce wywiady i poprowadzenie programu, wciąż zerka nań z dużym niepokojem. Szybko więc ta z pozoru pewna siebie kobieta, zacznie wątpić nie tylko w wierność partnera, ale również w to, czy jest wstanie oprzeć się demonom.
Kluczową funkcję w karuzeli tych obaw, pełnić będzie Bożena- nowa członkini klubu AA. Ta młoda, rozdygotana posiadaczka dwójki dzieci nie chcąc rozmawiać z nikim w sali, pragnie odnaleźć wspólny język z Katarzyną- którą podziwia i która wydaje jej się bliska. Jednak rozmowy obu pań, okażą się z grubsza destrukcyjne zwłaszcza dla tej starszej, gdy postanowi znów wrócić do tego, co chowa za szafą. Czy jednak jest możliwe, by udało jej się (mimo to) pokonać nałóg?
Reżyserka z narastającym napięciem wprowadza nas w zakamarki życia Katarzyny, co sugerują już pierwsze minuty filmu. Kropelki wody naniesione przez Bożenę i samo otwierające się drzwiczki sekretarzyka, to tylko jeden z zabiegów, mających podkreślić jej alkoholowe pragnienie. Innym są oczywiście małe ślady potu, czy przeświadczenie, że napoje procentowe towarzyszą Sosnowskiej na każdym kroku. Warto też zwrócić uwagę na zabieg, w którym część mężczyzn mijanych przez Katarzynę jest nie tylko podobna do Tomka, ale też sugeruje, iż bohaterka czuje, że jest zdradzana. Ten podkręcony i nieco psychotyczny stan przyniósł mi na myśl "Lokatora" Polańskiego.
Nie sposób pominąć aktorów, na których barkach spoczywa powodzenie filmu. Anna Dymna stworzyła bardzo dobrą kreację, co podkreśla moment, [możliwy spoiler] gdy prowadzi polityczną debatę na żywo. Sposób wymawiania głosek, czy intonacja, przypomina realny stan upojenia, choć najbardziej widać to w scenie, gdy podwozi ją przypadkowy kierowca. [/koniec] Postać Katarzyny dopełnia nieufna Bożena w interpretacji Doroty Segdy- zwłaszcza w chwili, gdy mówi o początkach uzależnienia. W tle rozbrzmiewa niekiedy Cezary Pazura (jak to dziwnie brzmi, w końcu kojarzy mi się głównie z celebrytą) jako opiekun obu pań.
Sama forma należy do tych bardziej minimalistycznych, ale nie rzutuje to na gorszy odbiór historii. Wszak wszystko kręci się wokół niewielkiej grupy osób, a lekko elektroniczne nuty podkreślają zmniejszająca się stabilność bohaterki.
Podsumowując: jest to produkcja niespieszno-psychologiczna, z odpowiednio dynamicznym punktem kulminacyjnym. Jeśli gustujecie w podobnej stylistyce radzę wam obejrzeć, jeśli nie- też nikomu jej nie odradzam.