wtorek, 4 grudnia 2012

This is real life?

   Co prawda filmów o subkulturach powstało pewnie od groma, ale jakimś dziwnym trafem u mnie na tapetę poszło dziś "This is England". I oto spotkała mnie prawdziwa trudność. Bo dzieło, które obejrzałam na kilku wydechach, raczej nie stałoby się sztandarowym przykładem dla każdego 'błądzącego'. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że jest w nim jakieś 75% kina na naprawdę zacnym poziomie. A jaki jest ten poziom? To pokrótce za chwilę.
   3-minutowa sekwencja muzyczna, w połączeniu z telewizyjno- popkulturalnym tłem, wprowadza nas w okres, stanowiący główny punkt produkcji. Nasz mały bohater-dwunastoletni Shaun, jest z lekka pechowym narwańcem, bo w ciągu jednego dnia obrywa przynajmniej ze trzy razy. Czy to od jednego z chłopaków w szkole, którego wyjątkowo bawią jego spodnie, czy to od innych przypadkowych typów, z którymi nawet nie zamienił stosownej konwersacji. No i w pewnym momencie trafia na grupkę ogolonych na łyso, którzy wyraźnie chcą by Shaun z nimi chwilę posiedział. I tak oto młody staje się nowicjuszem nurtu tzw. skinheadów, którzy wydają się być dla niego pozytywnie i przyjaźnie nastawieni. Ci koledzy- pod przewodnictwem najstarszego z nich, Woody'ego, zabierają Shauna ze sobą na imprezy, przyodziewają go w nowe ciuszki i nawet przyjemnie sobie razem egzystują. Tyle, że w pewnym momencie ta idylla zmienia się, gdy na arenę wkracza pierwszy prawdziwy skinhead, czyli Combo. Właśnie wyszedł po trzech latach więzienia, a jego nastroje bynajmniej nie można opisać cukierkowymi. Czy wpłynie to w jakiś drastyczny sposób na życie Shauna i reszty paczki? Chyba wiadomo.

     Najciekawszą rzeczą, jaką dowiedziałam się po filmie, był fakt, że skinheadzi od swojego zarania nie identyfikowali się ze skrajnym nacjonalizmem i nie przejawiali rasistowskich zachowań. Sam bowiem styl wziął się przecież od Jamajczyków (dżinsy,koszule,szelki,wypolerowane buty-jak nic wieje klimatem z Kingstown), a i nie bez kozery w paczce Woody'ego krąży chociażby taki Milky. Tyle, że o ile wszyscy wcześniej żyli ze sobą we względnej komitywie, wszystko zmienia się oczywiście z powodu Combo. Nie trzeba być wielkim filozofem, by zauważyć, że świat za kratami nieźle wykręcił jego psychikę. Bo z jednej strony wydaje się on szanować obecność takiego ciemnoskórego, a z drugiej strony lży na wspomnienie o 'czarnuchu' z więzienia i pozwala sobie na niewybredne komentarze. Dojdzie nawet do tego, że postanowi pozbyć się wszystkich Pakistańczyków z okolicy, którzy jego zdaniem zabierają pracę rodowitym obywatelom. W końcu mamy 1983 rok, kruche wspomnienia o wojnie o Falklandy, a wszystko to w jakimś fatalnym stopniu nagromadziło się w umyśle zarówno eks-przywódcy jak i właśnie małego Shauna. Shaun wiążę z tym wszystkim swoje własne, przykre wspomnienia i ma dość mówienia o jego ojcu. I to właśnie ten najmniejszy naturszczyk,bez cienia obawy postanowi przyłączyć się do krucjaty Combo.
    Mój pierwszy i chyba największy zawód dotyczy samej fabuły. Z jednej strony cieszy mnie, że tak właściwie "This is England" jest pewną drama-satyrą wobec ludzi, którzy mimo, że wyznają jakąś [wypaczoną] ideologię, tak naprawdę są niewolnikami własnych słabości i problemów (Combo najpierw się asymiluje, a potem kładzie pięści na najbliższych kolegów). Nie ma bowiem w tym dziele prawie grama czystego rasistowskiego ataku, tylko grożenie 3 chłopcom grającym w piłkę i wyskakiwanie z nożem na jednego ze sklepikarzy. Tym bardziej potęguje to bezsens i głupotę takiego podejścia (wielkie słowa, bestialskie czyny- chyba nie trzeba mówić więcej). Zresztą wszystko bardzo zgrabnie łączy sama końcówka filmu, dając w miarę jasną odpowiedź i przesłanie. Czego mi tak właściwie zabrakło? Być może głębszego rysu reszty bohaterów.

  Melomanom polecam bez cienia wątpliwości, bo gdyby wywabić najmocniejsze smaczki filmu, z pewnością tyczyłyby się one ścieżki dźwiękowej (i dodam, że to rozbrzmiewa w moich głośnikach po raz n-ty). Bardzo podobał mi się również klimat, w którym osadzono całą sytuację-bunkry, domy robotnicze, sucha zieleń i surowa przyroda nadają wszystkiemu jeszcze cięższy nastrój. Nie mogę również pominąć kreacji aktorskich- Thomas Turgoose jako młody-zagubiony spisał się prze-dobrze i nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Na uwagę zasługuje także Stephen Graham jako Combo-a fani "Skins" mogą raczyć się występem Jacka O'Connela (serialowy Cook) w roli Pukey'a od Woody'ego.*
     Nie jestem przekonana, czy mogę w pełni rekomendować "This is England". Ale koneserzy brytyjskiego kina i miłośnicy subkultur powinni być zadowoleni. 

*mała ciekawostka: zorientowałam się, że skądś kojarzę jego facjatę po charakterystycznym głosiku i akcencie.



3 komentarze:

  1. o tym ze subkultura skinheadów wzięła se z jamajki tez wyczytałam zaraz po seansie :P też sądzę że fabuła mogła zostać nieco bardziej dopracowana, ale jako ogół jest to bardzo klimatyczny typowo brytyjski film :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą- i no cóż, taki ze mnie z lekka brytolski kinofil;] ;>

      Usuń
  2. Skinheadzi to nie naziści, a często to jest mylone. W tym filmie podoba mi się że zostało to oddzielone, wielki plus. Świetna recenzja i polecam film opowiadajacy o kulturze skinheadow (wiele tłumaczy) - być skinheadem - dostępny na youtube

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...