czwartek, 13 grudnia 2012

Itsy Bitsy Spider...

   Miał być film z Bradem Pittem, miała być produkcja Wachowskich, ale niestety- choroba zmogła mnie do tego stopnia, że nie byłam wstanie wychylić swojego szanownego nosa spoza murów domostwa (może bez przesady, ale mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli). I tak właśnie, czując głód laika-kinomana, musiałam koniecznie zapchać nachalną potrzebę śledzenia opowieści na średnim ekranem. No i się dorwałam. Ale czy było warto, o tym przekonacie się za chwilę.
   Z Cronenbergiem wspomnienia mam raczej słabe,bo jego dzieła zwykle powodują we mnie mieszane uczucia (z akcentem na 'co za szmira'). Tym razem jednak, zabierając się za produkcję sygnowaną nazwiskiem Ralpha Fiennesa, muszę przyznać, że poczułam względnie pozytywne odczucia.

   Pająki mają to do siebie, że plączą swe lepkie sieci i chwytają ofiary przy pomocy dowolnego wabika. Tu wabikiem jest historia Dennisa Clega- zwanego przez swoją mamę pieszczotliwie (nie kim innym, tylko właśnie) 'Pająkiem'. Oto właśnie jego oczami, podążać będziemy z każdą minutą fabuły, próbując rozszyfrować zagadkę, z jaką się zmaga. Wszystko zaczyna się, gdy z pociągu wysiada pewien tajemniczy jegomość. Sprawia wrażenie dość dziwnego, bo nie tylko nie spieszy się z opuszczeniem pojazdu, ale również szepcze do siebie niezrozumiałe frazy, przesadnie przy tym studiując kałuże na chodniku. Niespokojnym krokiem udaje się do pani Wilkinson, która jest właścicielką przytułku, bądź domu opieki dla psychicznie chorych. Oczywiście jegomość o którym mówię, to właśnie Dennis Cleg- małomówny 'Pająk', chodzący w kilkunastu koszulach naraz, wiecznie bazgrolący coś w swoim notesiku. Dlaczego przybył właśnie tutaj? Po co mu te wszystkie rzeczy, które tak nieustannie myszkuje w kieszeniach? Te (oraz inne) kwestie porusza ów film, ale przede wszystkim próbuje ustalić, co sprowadziło Dennisa na drogę umysłowego szału.
     Bardzo ciekawym zabiegiem, zastosowanym przez reżysera, jest operowanie retrospekcjami-w których uczestniczy nasz główny bohater już jako dorosły osobnik. Tak więc przemyka za rodzicami (widząc również siebie w młodości), niczym Patrick Swayze w "Uwierz w ducha" i śledzi każdy element dawnych wspomnień. Ta podróż do wnętrza umysłu, ma w jakiś sposób ułatwić Dennisowi zebranie fragmentów układanki, która raz na zawsze uświadomi go, co tak naprawdę wywołało jego obecny stan i jakie konsekwencje ów stan spowodował.
  To co od razu zwróciło moją uwagę w tym filmie, to wszechogarniający brud. Świat przedstawiony Cronenberga jest bowiem wiecznie nieodczyszczony. Nieodczyszczone są tu wnętrza pokoi, wanna (w dodatku cała w pomarańczowym kolorze, nie przypominającym wody), a przede wszystkim paznokcie i ręce głównego bohatera. Nie wiem, czy jest to celowy zabieg (czy może moja nadinterpretacja), ale potęguje ją jeszcze umieszczony nad jadalnią obrazek pod tytułem "Keep Britain Tidy". A może chodziło o czystość umysłu?

  Wcale nie zaskakuje mnie fakt, że akurat Ralph Fiennes chciał wcielić się w tytułowego bohatera. Momentami można odnieść wrażenie, że nie tyle gra, co całym sobą czuje emocje kierujące postępowaniem Pająka. Chce zgłębić prawdę, ale oszukuje samego siebie, wydaje nieartykułowane dźwięki i specyficznie chadza, do tego jeszcze ma rozwichrzoną czuprynę i rozbiegane oczy. Ta teoretyczna oszczędność gry zrobiła na mnie dość duże wrażenie. Jednak lwią część zasług Fiennesa skrada Miranda Richardson, w podwójnej (a właściwie potrójnej roli)- gdzie w dodatku każde z jej wcieleń jest zupełnie inne. Absolutna wyższa półka, jeśli chodzi o dobór aktorów.
  Największym zarzutem, którego nie sposób pominąć, jest ciąg zdarzeń. W pewnym momencie można odczuć lekkie znużenie, co nie powoduje zbyt napiętego wyczekiwania na punkt kulminacyjny. Mimo to, końcowy twist jest na tyle satysfakcjonujący, że zostawia nas w lekkim zasępieniu, dając pole do naszych subiektywnych rozważań. Swojej interpretacji (i kryjących się za tym niepewności) umieszczać nie będę, bo nie zamierzam nikomu psuć oglądania.
   Oczywiście nie bez powodu, większość recenzji porównuje produkcję do "Pięknego umysłu", ale w mojej opinii są to tak skrajnie odmienne tytuły, że nie jestem w stanie oceniać, który z nich był lepszy, a który gorszy. Takie mieszanie treści w treści nigdy nie było moją bajką.

   Nie da się zatem ukryć, że "Pająk" jest tworem trudnym. Zainteresowani filmografią Fiennesa i problematyką schizofrenii powinni być uraczeni, a ci, którzy być może nie chwytają Cronenberga, bo zwyczajnie im nie pasuje (tak jak np.mi), powinni go obejrzeć na jeden z tych wieczorów, kiedy mają ochotę sięgnąć po coś innego (ew.trochę poeksperymentować).

Ps. Tak w ogóle, to początek dzieła otwierają malowidła z testu Rorschacha.


4 komentarze:

  1. Nie widziałem tego filmu. Nie przepadam za twórczością Cronenberga, ale kilka jego filmów przypadło mi do gustu, najlepsza jest według mnie "Historia przemocy" z Mortensenem.
    A Ralph Fiennes to świetny aktor, najbardziej przekonujący w rolach negatywnych (np. psychol z filmu "Czerwony smok").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi najbardziej pasował w roli Voldemorta, bo go na początku w ogóle nie mogłam poznać;) Ale faktem jest, że role złych wychodzą mu wybitnie dobrze.

      Usuń
    2. Heatcliff w jego wykonaniu to jedyna słuszna filmowa wizja tego mrocznego, wiktoriańskiego bohatera. Zły jak diabli, ale jakiż romantycznie cudowny on tam jest!

      Usuń
    3. Jak już będę się brać ze "Wichrowe wzgórza" to tylko za tą wersję.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...