Jeśli ktoś kiedyś powiedział wam, że zjawy są niczym Kacper Przyjazny Duszek, niech pierw weźmie młoteczek i użyje go do walnięcia się w główeczkę. Każdy mądry człek wie bowiem, że igranie z tak nienamacalną materią może spowodować różne, ciężkie konsekwencje. I słusznie, bo jeśli spojrzymy na pewną produkcję z 2011 roku okaże się, że te paranormalne zdarzenia nie tylko spowodują u nas ciarki na plechach, ale również chęć odwiedzenia najbliższego terapeuty.
Witajcie w słonecznym L.A., gdzie rozgrywa się clue naszej serialowej przygody. Rodzinka Harmonów- Vivien, Ben i Violet wprowadzają się właśnie do ogromnej posiadłości. Co ciekawe, ta obszerna (że się tak kodeksowo wyrażę) posesja kosztowała ich zadziwiająco niską cenę. Oczywiście jest to pierwszy powód, by zacząć snuć jakieś podejrzenia-pamiętajcie, że gdy ktoś wciska coś zbyt nachalnie, oznacza to, że chce was zwyczajnie wyrolować. Tak właśnie wyrolowani zostali modelowi Amerykanie- bo oto okazuje się, że ich nowy dom nie tylko posiada bogatą historię (raczkujący wiek dwudziesty), ale również kryje za sobą niewidocznych gołym okiem mieszkańców. Nie jest jednak tak, że mamy tu do czynienia z rozkwitającym pożyciem małżeńskim. Już na samym początku okazuje się, że Ben i Vivien przechodzą swoisty kryzys (no wiecie, niewierność i te sprawy),zaś ich nastoletnia córka Violet najchętniej pewnie kumplowałaby się z Wednesday Adams. Jak to bywa u ludzi, którzy myślą, że zmiana położenia załatwi ich mentalne problemy, Vivien i Ben starają się zarówno dogodzić ich rozgoryczonej pierworodnej, jak i być w miarę miłym dla nowych sąsiadów. No właśnie, sąsiedzi to już całkiem inna bajka. Są zupełnie inni niż (zdający się być przykładnymi obywatelami) Harmonowie. Constance- tzw. dojrzała kobieta z klasą, już na samym wstępie w dość nietypowy sposób składa wizytę naszej trójce. No i zdaje się wiedzieć więcej, niż agentka nieruchomości- porusza się swobodnie po pomieszczeniu i od razu drze koty z zatrudnioną przez Harmonów służącą. Co prawda, jej chora na zespół Downa córa Abby przebąkuje coś w stylu "I tak wszyscy tu umrzecie", ale kto by się tam przejmował. No właśnie, kto?
Jeśli o mnie chodzi, to uważam "American Horror Story" za produkt wysoce niekonwencjonalny. Twórcy wręcz bawią się tu niektórymi nawiązaniami, poczynając od mitu Frankensteina,czy na zabójstwie Czarnej Dalii kończąc. Ten serial ma bowiem dwóch głównych bohaterów: dom i Constance. Na niewielkim skrawku zieleni przewija się istna parada osobowości, która w jakiś sposób przyczyniła się do (dosłownie) grobowej atmosfery mieszkania. Z nieprzyjemną historią domostwa wiąże się każdy zły czyn poprzednich lokatorów- a wszystkie te "Trudne Sprawy" odkrywamy odcinek po odcinku. Weźmy chociażby szalonego doktorka, mającego obsesję na punkcie chirurgii- zrobił coś, co na zawsze zapamięta przypadkowy gość w piwnicy. Pewne kobiety zostały brutalnie zamordowane i utopione, kogoś zabito pogrzebaczem, a jeszcze inni albo nie zdają sobie sprawy, że są duchami, albo bardzo dobrze grają na ludzkich emocjach. O kogo mi chodzi? To już musicie przekonać się sami.
Scenariusz epizodów zaskakuje w niesamowitym stopniu- napięcie rośnie w minutę, by znów przytrzymać nas tajemniczą, bądź szokującą końcówką. Momenty grozy, doprawia także szczypta muzyczna- jak chociażby szarpiące smyczki, czy nuta rodem z Hitchcocka. Myślę, że seria swoje powodzenie zawdzięcza w dużej mierze elastyczności- chwilami jest tu przecież równie strasznie, co i groteskowo (np. weźmy moment, gdy Ben buduje altankę przy wtórze wesołej piosenki). Najlepsze jest jednak to, że pewne wydarzenia zagmatwano w ten sposób, że bez przebrnięcia 12 odcinków, nie będziemy wstanie zrozumieć całości- a ciekawość to pierwszy stopień do piekła, więc mnie niestety porwało.
Bohaterowie, którzy najmocniej przykuli moją uwagę, to oczywiście Tate, Constance i poparzony Larry. Tak więc Jessica Lange, która otrzymała za swoją rolę kilka nagród jest naprawdę słusznym powodem do zabrania się za ten serial. Jest na przemian, wredna, wesoła, opiekuńcza, zimna, bezkompromisowa i podstępna. Taką gamę uczuć niełatwo oddać, by nie przekombinować.
Osobiście nie będąc fanką klimatów rodem z 'horrołu', jestem mocno zdumiona swoim pozytywnym odbiorem owego (w końcu nie pozytywnego) dzieła, a w chwili obecnej zamierzam dorwać gdzieś nowy sezon, będący zupełnie odrębną opowieścią. Żeby nie być gołosłowna: oglądajcie, przecież nie ma strachu;).
Ps. Jeśli boicie się samego intro, to wiedzcie, że się to nie zmieni.
Mnie ten serial raczej rozczarował, ponoć drugi sezon jest dużo bardziej intensywny i więcej sie dzieje, więc z pewnością za jakiś czas go przytnę. Jednak ogólnie rzecz biorąc nawiedzony domu to dla mnie zbyt wyeksploatowany temat.
OdpowiedzUsuńJa właśnie byłam dość zaskoczona, bo myślałam, że serial z duchami to nie może być nic fajnego. A jednak;) Jestem na razie po 1 odcinku drugiego sezonu i muszę powiedzieć, że jak na razie jest o wiele mocniejszy i mroczniejszy-nowa miejscówka aż przyprawia o złe skojarzenia;p.
UsuńWidziałam spoty i intro i na tym zakończę moją znajomość z serialem. Nie mam odwagi go oglądać :) Miałabym koszmary co noc.
OdpowiedzUsuńNo właśnie - jeśli ktoś po prostu nie lubi się bać, nie lubi horrorów, ale ma apetyt na serial, który podobno jest mega dobry, to powinien oglądać czy nie? ;)
OdpowiedzUsuńJa horrorów nie lubię, ale mimo wszystko obejrzałam serial. Myślę, że tu miejscami chodzi o samą inteligencję emocjonalną-grę napięciem i innym takimi rzeczami. Plus pierwszy odcinek raczej nie przeraża, tylko niektóre dalsze momenty mogą bardziej podziałać na wyobraźnię;)
UsuńNie jest to najwybitniejszy serial, ale wciągający :) jestem w połowie pierwszego sezonu, ale po "Halloween" mam jakoś zastój
OdpowiedzUsuńDalej jest jeszcze lepiej;>
UsuńTeż nie jestem fanką horrorów a mam podobne odczucia do Twoich :) Jessica Lange jest absolutnie rewelacyjna. Jakiś czas temu zaczęłam 2 sezon - jeszcze odważniejszy i w bardzo ciekawej formule - inne miejsce, inni bohaterowie, inna historia a aktorzy ci sami :) Obejrzyj!
OdpowiedzUsuńNo wiem, 1 odc.jest mocno schizowy;).
Usuń