Świat filmu opływa w niezwykle różnorodną problematykę. Wśród stosu produkcji, odnaleźć można i te, które w bardziej dogłębny sposób opowiadają o naszej płciowości.
1. "Ostatnie tango w Paryżu"- mogłabym w sumie rzucić tekst pt. no wiecie chodzi o tę słynną scenę z masłem, ale z drugiej strony taka ignorancja nie jest jeszcze w moim stylu. Ogólnie fabuła prezentuje nam historię dwojga ludzi z różnych światów. Ona jest młodą Francuzką, która za niedługo ma wyjść za mąż, on właśnie stracił żonę i przechodzi swoisty kryzys. Postaci grane przez Marlona Brando i Marię Schneider łączy przypadkowe spotkanie w jednym z paryskich mieszkań, w którym uprawiają jedynie seks. Jak pewnie wiecie, produkcja w ówczesnych czasach wzbudzała pewne kontrowersje, a sama Maria Schneider wylądowała po niej na jakiś czas w psychiatryku.
2. "Nagi instynkt"- całkiem intrygującycy thriller, który choć obecnie nas nie szokuje, to nadal jest dość solidny w swoim gatunku. Fragment przesłuchania z Sharon Stone zapadł w pamięć niejednemu widzowi. Akcja zaś skupia się na losie detektywa Currana (Michael Douglas), który zostaje wciągnięty w niebezpieczną grę z podejrzaną o morderstwo pisarką (Sharon Stone). To jedno z tych dzieł, gdzie do końca nie jesteśmy pewni co się wydarzy.
4. "Crash" - właściwie nie zamierzałam pisać o tym dziele, bo nie dość, że mnie trochę znużyło, to jeszcze siliło się na przesadną oryginalność. Produkcja Cronenberga opowiada o grupie ludzi uzależnionych od technologii, dla których wypadki samochodowe stanowią pewnego rodzaju fetysz. I choć opis tytułu nie zakrawa jeszcze na jakąś kosmiczną stagnację, to niestety, dla mnie "Crash" było jedynie stratą czasu.
5. "Marzyciele"- tym razem mamy do czynienia z adaptacją. Rok 1968. Amerykański student poznaje w Paryżu wyzwolone rodzeństwo. Isabelle i Theo (bo tak nazywa się owa dwójka) proponują chłopakowi wspólne mieszkanie i od tej pory rozpoczyna się żonglerka na tle zarówno poglądowym, jak i seksualnym.
6. "Wstyd"- ileż się naczytałam o burzy wywołanej sceną z gołym Fassbenderem (bo więcej gadano o gabarytach niż o samym przesłaniu filmu). Kultura z pewnością nie przyzwyczaiła nas do obnażania płci męskiej, jednak odnoszę wrażenie, że brak nominacji do Oskara to już z lekka przegięcie.
7. "Sponsoring"- czyli jechanie na skandalizującej (?) tematyce, która już po kilku minutach powoduje w nas całkowity brak zainteresowania. Oczywiście mamy na początku (jakże) kontrowersyjną scenę miłości oralnej i w ogóle dochodzi to tego jeszcze mężczyzna oddający na kogoś mocz, ale naprawdę forma to jeszcze nie wszystko. Martwi mnie również fakt, że im mocniej coś jest reklamowane, tym większe jest moje rozczarowanie po seansie.