Zdarzają się aktorzy z plastycznym ciałem i tembrem głosu. Jednak są i tacy, którzy udoskonalili posiadanie jednej miny przez cały seans. Dziś poznacie osoby, których występy wciąż wywołują skrajne emocje.
2. Jean-Claude Van Damme- właściwie sprawa jest bardzo podobna jak u Seagala, tyle, że produkcje z Seagalem ja jeszcze jestem w stanie obejrzeć.Tego gościa głównie kojarzę z dziwacznej fryzury i spodni do pępka (bo że nie ima się go żadna kula to chyba oczywiste).
3.Chuck Norris-kwintesencja wieku młodości. Kto nie oglądał "Strażnika Teksasu" ten frajer. Ale nie cierpię jak widzę go w jakimś normalnym dziele. Po prostu.
4. Daniel Radcliffe- nie bez powodu jego występ był inspiracją dla wyrażenia 'potter face'. Sam Daniel prezentuje w adaptacji aż (!) dwie ekspresje twarzy, czyli mocno zaciśnięte zęby i mina kota załatwiającego się na pustyni. Już pomijam, że był niższy od Rona i Hermiony.
5. Kristen Stewart- o tej pani można wręcz pisać poematy. Za każdym razem, gdy oglądam jej facjatę, mam wrażenie, że udział w filmie to istna drogą przez mękę. Rozumiem, że bycie gwiazdą "Zmierzchu" ma swoje minusy, ale naprawdę, nie kazałam nikomu brać udział w castingu.
6. Mark Wahlberg- dobra, może się tylko czepiam. Dla mnie Mark W. ma wiecznie zmarszczone czoło, jakby strasznie intensywnie nad czymś myślał (przypomnijcie sobie Roberta Baratheona w takiej pozycji, a zrozumiecie o co mi chodzi). Jego bohater w "Fighterze" był totalnie miałki i nie wzbudzał specjalnych emocji. Na szczęście resztę rekompensował Bale, bo tak otrzymalibyśmy kiszkę z maczkiem.
7. Sam Worthington- karny jeż za fatalną kreację Perseusza. Koleś o wyglądzie marines naprawdę nie nadaje się do roli pół-boga. Wbijcie to sobie do głowy kochani Amerykanie.
Macie swoich mistrzów poker face'a?