Uwielbiam ucztować w trakcie filmu. Wykrywać cudowne smaczki, które w naszym szarym świecie nigdy nie będą w stanie się pojawić. To jest ósmy cud świata i dziecięca radość z oglądania niekiedy słabych produkcji.
1. Świat baroku- albo raczej świat Marii Antoniny, jej przepięknych kreacji i smakowitych ciast. Przywdziewanie maski i udawanie, że za zamkniętymi drzwiami pałacu jest równie wspaniale jak na zewnątrz. Nigdy nie rozumiałam wszechobecnej niechęci do Austriaczki. Jeśli zna się trochę mentalność Francuzów, wiadomo, że ciężko jest zaskarbić sobie władzę ludu, nie będąc rodowitym mieszkańcem. A jeśli jesteś żoną króla, to no cóż- licz się z tym, że twoje rozpustne życie będzie na ustach całego świata. Tylko czy naprawdę posiadaczka najdłuższej fryzury świata była jedyną balangującą monarchinią?
2. "Blade wieczny łowca"- kto nie lubi tego kiczowatego dzieła o wampirach? To był istny kamień milowy dla komiksowych adaptacji. Nie będę nikogo oszukiwać- lubię produkcje o krwiopijcach. Jestem wstanie znieść naprawdę dużo, jeśli chodzi o ten temat. Początkowa sekwencja ze słynnym utworem techno "Confusion" jest nutą do której często wracam. Nieumarli w klubach to naprawdę ekstra pomysł, na miarę XXI wieku.
3. Kolorowi superbohaterowie- spośród mojej rodzinki byłam osobą, którą chyba najmocniej ubawiła się na "Avengersach" i "Spider manie". Zawsze chciałam być X-menem. A najchętniej Storm, bo umiała panować nad pogodą (a ja jestem meteoropatką).
4. Skinsi- w tej chwili przyznawanie się do oglądania brytyjskiego serialu nie jest już tak fajne jak kiedyś. Mnóstwo 'sezonowych wielbicieli' zaczęło okupywać wszelakie fandomy, by po raz 999 wypisywać "Effy<3", "Cook<3", albo "Oh wow, lovely". Lubiłam kiedy bletki znane były jedynie wąskiej części publiczności (czy to znaczy, że jestem hipsterem?). Za co tak właściwie ich fanuję? Za brytyjski akcent, mnóstwo imprez i oryginalny styl ubioru.
5. Parodie słynnych filmów- nie od dziś wiadomo, że posiadam dość specyficzne poczucie humoru. Moim ostatnim hitem jest "Not another teen movie" bazujące na słynnych amerykańskich produkcjach dla nastolatków. A, i chyba nie muszę mówić, że "Faceci w rajtuzach", czy "Ściągany" to moje wielkie hiciory.
6. Dragon Ball- ciekawy przykład, kiedy zupełnym przypadkiem można wkręcić się w anime, które teoretycznie nie jest w twoim guście. To nie tylko opowieść o nawalance i osiąganiu super-hiper poziomu wojownika, ale przede wszystkim historia okraszona dużą dawką humoru (przynajmniej w pierwszym sezonie). W ostatnie wakacje kupiłam sobie bluzkę z Son Goku- nie żebym się chwaliła.
7. Ciuchy w SATC- nawet na facebooku istnieje fanowska strona o szafie Carrie Bradshaw. Lubię oglądać ten serial nie tylko z powodu prze-ładnych ciuchów. Podoba mi się jak panie spędzają ze sobą czas, zawsze przy tym lądując w fajnych knajpach. Tak z ciekawości, wiecie może czemu zawsze to są cztery przyjaciółki?
Tyle ode mnie. Ja już ujawniłam swoje ekranowe słabości.
1. Świat baroku- albo raczej świat Marii Antoniny, jej przepięknych kreacji i smakowitych ciast. Przywdziewanie maski i udawanie, że za zamkniętymi drzwiami pałacu jest równie wspaniale jak na zewnątrz. Nigdy nie rozumiałam wszechobecnej niechęci do Austriaczki. Jeśli zna się trochę mentalność Francuzów, wiadomo, że ciężko jest zaskarbić sobie władzę ludu, nie będąc rodowitym mieszkańcem. A jeśli jesteś żoną króla, to no cóż- licz się z tym, że twoje rozpustne życie będzie na ustach całego świata. Tylko czy naprawdę posiadaczka najdłuższej fryzury świata była jedyną balangującą monarchinią?
Jak przy takim filmie można w ogóle się odchudzać? |
2. "Blade wieczny łowca"- kto nie lubi tego kiczowatego dzieła o wampirach? To był istny kamień milowy dla komiksowych adaptacji. Nie będę nikogo oszukiwać- lubię produkcje o krwiopijcach. Jestem wstanie znieść naprawdę dużo, jeśli chodzi o ten temat. Początkowa sekwencja ze słynnym utworem techno "Confusion" jest nutą do której często wracam. Nieumarli w klubach to naprawdę ekstra pomysł, na miarę XXI wieku.
Nie tylko mnie denerwuje fakt, że wyszukiwarka olewa ten film na rzecz R.Scotta |
3. Kolorowi superbohaterowie- spośród mojej rodzinki byłam osobą, którą chyba najmocniej ubawiła się na "Avengersach" i "Spider manie". Zawsze chciałam być X-menem. A najchętniej Storm, bo umiała panować nad pogodą (a ja jestem meteoropatką).
4. Skinsi- w tej chwili przyznawanie się do oglądania brytyjskiego serialu nie jest już tak fajne jak kiedyś. Mnóstwo 'sezonowych wielbicieli' zaczęło okupywać wszelakie fandomy, by po raz 999 wypisywać "Effy<3", "Cook<3", albo "Oh wow, lovely". Lubiłam kiedy bletki znane były jedynie wąskiej części publiczności (czy to znaczy, że jestem hipsterem?). Za co tak właściwie ich fanuję? Za brytyjski akcent, mnóstwo imprez i oryginalny styl ubioru.
5. Parodie słynnych filmów- nie od dziś wiadomo, że posiadam dość specyficzne poczucie humoru. Moim ostatnim hitem jest "Not another teen movie" bazujące na słynnych amerykańskich produkcjach dla nastolatków. A, i chyba nie muszę mówić, że "Faceci w rajtuzach", czy "Ściągany" to moje wielkie hiciory.
6. Dragon Ball- ciekawy przykład, kiedy zupełnym przypadkiem można wkręcić się w anime, które teoretycznie nie jest w twoim guście. To nie tylko opowieść o nawalance i osiąganiu super-hiper poziomu wojownika, ale przede wszystkim historia okraszona dużą dawką humoru (przynajmniej w pierwszym sezonie). W ostatnie wakacje kupiłam sobie bluzkę z Son Goku- nie żebym się chwaliła.
7. Ciuchy w SATC- nawet na facebooku istnieje fanowska strona o szafie Carrie Bradshaw. Lubię oglądać ten serial nie tylko z powodu prze-ładnych ciuchów. Podoba mi się jak panie spędzają ze sobą czas, zawsze przy tym lądując w fajnych knajpach. Tak z ciekawości, wiecie może czemu zawsze to są cztery przyjaciółki?
Tyle ode mnie. Ja już ujawniłam swoje ekranowe słabości.
Ja też uwielbiam Facetów w rajtuzach! :) I Blade'a i Dragon Ball ;D
OdpowiedzUsuńDragon Ballem zaraziła mnie moja przyjaciółka, która interesuje się wszystkim co japońskie i koreańskie. Pamiętam, że oglądałam to na RTL7. Potem przyłączył się mój brat i ... tata. Do dziś mnie dziwi, że mu się spodobał :P
Taak RTL7, to były czasy;). Kiedyś być może było mniej kanałów, ale lepsze rzeczy puszczali. Ja do tej pory pamiętam ten francuski dubbing :D
UsuńTak :) A jeszcze pamiętam jak na RTL7 puszczali w sobotę koncerty. Nawet miałam jeden nagrany - bodajże Britney S. :P
UsuńPoza tym RTL7 leciało dużo fajnych bajek.
Przebrnęłam przez wszystkie sezony skinsów bo brytyjski akcent i przebrnąwszy przez nie mogę powiedzieć, że nic toto niewarte, od ilości fanów niezależnie.
OdpowiedzUsuńAle ściągany jest cudownie odmóżdżający, absurdalny i genialny w tym wszystkim.
Jedna z lepszych parodii jaka powstała. A Skinsi- no cóż, jestem łatwym odbiorcą:P
UsuńKiedyś przyjaciółki chciała mnie zmusić do seansu "Marii Antoniny", ale udało mi się od tego wywinąć. Nie wiem czemu, ale jakoś nigdy nie miałam ochoty na ten film.
OdpowiedzUsuńJa to w ogóle nie przepadam z Kirsten Dunst i miałam opory, żeby oglądać ją w tej roli. Ale dla ładnych sukienek się skusiłam;p
UsuńWspomniana przez Ciebie sekwencja w Blade, to dla mnie jedno z najlepszych filmowych "początków" wszech czasów:) No jest moc! i tyle w tym temacie:D
OdpowiedzUsuńA koszulkę z Dragon Balla też kiedyś miałem. Tylko później stała się za mała:) Jak byłem mały to nie wiedziałem co to anime i w ogóle się nie orientowałem, ale że bajka sobie leciała właśnie na RTL7, to oglądałem aż się telewizor przegrzewał:) Do skutku. Ile razy tylko puszczali całość od nowa. I do tej pory sentyment mam ogromny.
Pozdrawiam
Maria Antonina! Kocham, kocham, kocham! :)
OdpowiedzUsuń