wtorek, 25 września 2012

Guilty pleasure.

Uwielbiam ucztować w trakcie filmu. Wykrywać cudowne smaczki, które w naszym szarym świecie nigdy nie będą w stanie się pojawić. To jest ósmy cud świata i dziecięca radość z oglądania niekiedy słabych produkcji. 

1. Świat baroku- albo raczej świat Marii Antoniny, jej przepięknych kreacji i smakowitych ciast. Przywdziewanie maski i udawanie, że za zamkniętymi drzwiami pałacu jest równie wspaniale jak na zewnątrz. Nigdy nie rozumiałam wszechobecnej niechęci do Austriaczki. Jeśli zna się trochę mentalność Francuzów, wiadomo, że ciężko jest zaskarbić sobie władzę ludu, nie będąc rodowitym mieszkańcem. A jeśli jesteś żoną króla, to no cóż- licz się z tym, że twoje rozpustne życie będzie na ustach całego świata. Tylko czy naprawdę posiadaczka najdłuższej fryzury świata była jedyną balangującą monarchinią?

Jak przy takim filmie można w ogóle się odchudzać?

2. "Blade wieczny łowca"- kto nie lubi tego kiczowatego dzieła o wampirach? To był istny kamień milowy dla komiksowych adaptacji. Nie będę nikogo oszukiwać- lubię produkcje o krwiopijcach. Jestem wstanie znieść naprawdę dużo, jeśli chodzi o ten temat. Początkowa sekwencja ze słynnym utworem techno "Confusion" jest nutą do której często wracam. Nieumarli w klubach to naprawdę ekstra pomysł, na miarę XXI wieku.
Nie tylko mnie denerwuje fakt, że wyszukiwarka olewa ten film na rzecz R.Scotta

3. Kolorowi superbohaterowie- spośród mojej rodzinki byłam osobą, którą chyba najmocniej ubawiła się na "Avengersach" i "Spider manie".  Zawsze chciałam być X-menem. A najchętniej Storm, bo umiała panować nad pogodą (a ja jestem meteoropatką).


4. Skinsi- w tej chwili przyznawanie się do oglądania brytyjskiego serialu nie jest już tak fajne jak kiedyś. Mnóstwo 'sezonowych wielbicieli' zaczęło okupywać wszelakie fandomy, by po raz 999 wypisywać "Effy<3", "Cook<3", albo "Oh wow, lovely". Lubiłam kiedy bletki znane były jedynie wąskiej części publiczności (czy to znaczy, że jestem hipsterem?). Za co tak właściwie ich fanuję? Za brytyjski akcent, mnóstwo imprez i oryginalny styl ubioru.

5. Parodie słynnych filmów- nie od dziś wiadomo, że posiadam dość specyficzne poczucie humoru. Moim ostatnim hitem jest "Not another teen movie" bazujące na słynnych amerykańskich produkcjach dla nastolatków. A, i chyba nie muszę mówić, że "Faceci w rajtuzach", czy "Ściągany" to moje wielkie hiciory.


6. Dragon Ball- ciekawy przykład, kiedy zupełnym przypadkiem można wkręcić się w anime, które teoretycznie nie jest w twoim guście. To nie tylko opowieść o nawalance i osiąganiu super-hiper poziomu wojownika, ale przede wszystkim historia okraszona dużą dawką humoru (przynajmniej w pierwszym sezonie). W ostatnie wakacje kupiłam sobie bluzkę z Son Goku- nie żebym się chwaliła.


7. Ciuchy w SATC- nawet na facebooku istnieje fanowska strona o szafie Carrie Bradshaw. Lubię oglądać ten serial nie tylko z powodu prze-ładnych ciuchów. Podoba mi się jak panie spędzają ze sobą czas, zawsze przy tym lądując w fajnych knajpach. Tak z ciekawości, wiecie może czemu zawsze to są cztery przyjaciółki?

Tyle ode mnie. Ja już ujawniłam swoje ekranowe słabości.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...