niedziela, 30 września 2012

Kinoman vs. kinoman, czyli z perspektywy młodego petenta.

 Ostatnio świat kina zrobił się jakiś napięty. Wśród bowiem interesujących dyskusji na temat filmów, zawsze znajdzie się skwaszony malkontent, marzący udowodnić swoją wyższość nad innymi. Ja takie swoje (dość skrajne opinie) na temat niektórych produkcji bądź osób chciałam przytoczyć w tej notce. Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się za bardzo urażony (a no i traktujcie to wszystko z lekkim przymrużeniem oka ;3).
Dla podkreślenia powagi tego posta macie kiwające koty.
 1. "Air force one"- haters gonna hate (albo raczej potatoes gonna potate), w każdym razie nie rozumiem niechęci do tego całkiem przyjemnego tytułu. Harrison Ford w roli prezydenta jest amerykańsko niesamowity jak trzeba, a Gary Oldman z rosyjskim akcentem to po prostu rewelka. Dodam, że pojawia się tu również Glenn Close. Gdyby rozbijać na części pierwsze prawie każdy film akcji, wyszłoby, że główny bohater jest kuloodporny niczym Supermen. O dziwo moda na jeżdżenie po tym dziele jest w jakiś sposób większa, niż w porównaniu do takich produkcji ze Stathamem czy Dwaynem Johnsonem. Czemu tak jest? Tego w żaden sposób nie potrafię wyjaśnić.
Być może moja pozytywna opinia wiąże się z tym, że AFO był jednym z pierwszych filmów na dvd jakie miałam.
 2. Johnny Depp i Helen Bonham Carter są mi kompletnie obojętni- dobra Depp mnie całkowicie nie jara. Bo a) ciągle gra świrów z różnymi odmianami Jacka Sparrowa b) nie sprawdza się jako przeciętna postać, co świadczy o jego małej elastyczności c) ciągle nosi te żenujące kapelusze, jakby próbował ukryć jakiś wstydliwy sekret. Helena jest w sumie spoko, ale jej nieustanny flirt z Burtonem zaczyna powoli wychodzić mi uszami. Bo żeby faktycznie to były jakieś dobre projekty, a tak mamy przykładowo średnie "Mroczne cienie", w których Carter pojawia się zdecydowanie za krótko. A i nie ogarniam jej fanatyków na filmwebie.

3. Dr House- przykład kiedy główna postać jest ostatnim powodem, dla którego oglądasz serial. Nie przepadam za charakterem powyższego doktorka,nie uważam jego sarkazmu i pseudo wyluzowanego stylu za rewelację świata. Dla mnie osoby odnoszące się w tak cyniczny sposób do ludzi są okropni w prawdziwym pożyciu. Najbardziej jednak śmieszą mnie osoby, dla których Hugh Laurie jest najfajniejszym współczesnym aktorem i  każdy kto się czepia, że House to jego jedyna dobra rola, jest foką. W sumie nie mają racji, bo przecież jako Nochal w "101 dalmatyńczyków" był wyjątkowo zabawny.
Dr House? Nope, Chuck Testa.
4. BAFTA Freemana- dla mnie nagroda dla Benedicta jest taką oczywistością jak fakt, że każdy lubi pizzę. Jestem bardzo podatna na barwne występy, więc o wiele mocniej zapamiętałam narwanego Sherlocka, niż rozważnego Watsona. Być może jest to kwestia zwyczajnego braku wiedzy, ale w każdym razie uważam, że Cumberbatch na jedną brytyjską statuetkę zasłużył z palcem w nosie. Żeby nie było, nie chodzi mi o to, że Martin jest gorszy, bo w trailerze Hobbita, wystarczyło tylko jedno ujęcie z Bilbem jadącym na wierzchowcu, żebym się uśmiała na całą salę. Po prostu nie rozumiem niektórych decyzji szacowanego jury. 

5."Mroczny rycerz jest świetny!" "Nie, bo był beznadziejny."- i tak wkoło Macieju. Najlepiej ową fascynującą wymianę zdań poprzeć tysiącem inwektyw, świadczących o (jakże) wysokim poziomie rozmówców. Temat słabości i epickości TDKR jest chyba drugim co do wielkości w internecie, a przebija go tylko wojna pt.czy "Avatar" jest podróbą "Pocahontas".
Czasem mam ochotę wcisnąć taki guzik i wysłać internetowych frustratów w siną dal.

6. Angelina Jolie to beznadziejna aktorka- i jeszcze w dodatku odbiła Aniston Brada Pitta. Tak, szkoda, że to było  jakieś 7 lat temu, a Jolie zagrała dwie rewelacyjne role w "Przerwanej lekcji" i "Oszukanej". No i o matko kochana jakie ona ma okropne usta! Jeszcze jest taka wychudzona! Zapomniałam, że Aniston wybiera same wybitne partie...

7. Bridget Jones- ja strasznie lubię ten babski wyciskacz stresu. Bridget Jones być może sprawia niekiedy wrażenie zbyt infantylnej ,ale wiecie co? Ja to nawet kupuję. Możliwe, że dałam się porwać brytyjskiemu urokowi Colina Firtha i Hugh Granta, że tak mało krytycznie patrzę na tę adaptację. To zabrzmi banalnie, ale wyspiarski klimat ma jednak coś w sobie.

8. Zakochane kobiety podwyższają noty- a faceci z pewnością nie zwracają uwagi na wygląd aktorek. Zauważyłam pewną ciekawą właściwość, że jak damski użytkownik w jakiś sposób rozpłynie się na temat danego pana, od razu zostaje mocno zjechany. Kiedy jednak odwrócimy tę sytuację, okaże się, że inni mają nieco większe przyzwolenie na pisanie o 'zaliczaniu' niektórych ludzi kina. I serio, nie raz się z czymś takim spotkałam.;3


14 komentarzy:

  1. Kurczę z większością się zgadzam! Nigdy nie rozumiałam fenomenu dr House'a, pan Depp bardzo mnie nuży i początkowa fascynacja w gimnazjum jego starymi dobrymi filmami szybko ustąpiła miejscu rozczarowaniu, że on przecież wszędzie gra tak samo tylko w innym kostiumie :( Bardzo lubię też panią Jolie i Bridget Jones którą oglądam co kilka miesięcy z paczką chipsów i czekoladą na zagryzkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. plus za koty ;D minus za Jolie! Tzn umówmy się, aktorką nie jest wybitną, ale że ma okropne usta no to naprawdę :D Co do Deppa to mam odwrotnie niż przedmówczyni, początkowo nie rozumiałam zachwytów, potem się przeprosiłam. Aktualnie nie sikam po nogach, bo jego ostatnie role są raczej niewypałami. Prawda jest taka, że to aktor przypisany do konkretnego typu postaci - no cóż, niektórzy tak mają. Nie razi mnie to wielce, ale też nie jestem i nigdy nie byłam jakąś mega fanką. A House to House - jedni go kochają, inni nienawidzą :D tak już z nim jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak jest dobry w paru konkretnych wcieleniach, ale mam wrażenie, że niektórzy go wywyższają pod niebiosa. Stąd ten wpis:P

      Usuń
  3. Kiedyś lubiłem Deppa i uważałem, że zasłużył na oscarowe nominacje za "Piratów" i "Marzyciela", ale potem coraz bardziej mnie irytował. Za Bonham Carter jakoś nigdy nie przepadałem, sam nie wiem czemu, tak po prostu jej nie lubiłem - może dlatego, że u Burtona zaczęła grać dopiero, gdy kręcił on coraz gorsze filmy :) Co do Angeliny mam mieszane odczucia, z jednej strony widziałem zbyt wiele słabych filmów, by ją polubić (np. "Tomb Raidery", "Aleksander", "Pan i pani Smith"), ale być może tyleż samo dobrych filmów z nią widziałem i nie nazwałbym jej złą aktorką (m.in. "Kolekcjoner kości", "Przerwana lekcja muzyki", "Oszukana"). Pisząc o tym, "jakie ona ma okropne usta i jeszcze jest taka wychudzona!" przypomniałaś mi się, że również na temat Keiry Knightley często się mówi więcej o jej chudej sylwetce niż aktorskim talencie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, tzn. akurat Keira w przeciwieństwie do innych aktorek ma po prostu taką budowę. Co nie zmienia faktu, że trochę za często widać ją tylko w filmach kostiumowych;)

      Usuń
  4. Ja lubiłem Angeline za Hackersów... no i może jeszcze za Pushing Tin i Gia, innymi słowy za filmy kiedy miała w dupie aktorstwo i po prostu wygłupiała się przed kamerą, potem jak zaczęła się tym wszystkim przejmować zrobiła się strasznie sztywna. A, no i oczywiście maximum disrespect za odebranie Brada Rachel.

    "...dobra Depp mnie całkowicie nie jara. Bo a) ciągle gra świrów z różnymi odmianami Jacka Sparrowa b) nie sprawdza się jako przeciętna postać, co świadczy o jego małej elastyczności c) ciągle nosi te żenujące kapelusze, jakby próbował ukryć jakiś wstydliwy sekret."

    "...pan Depp bardzo mnie nuży i początkowa fascynacja w gimnazjum jego starymi dobrymi filmami szybko ustąpiła miejscu rozczarowaniu, że on przecież wszędzie gra tak samo tylko w innym kostiumie"

    Z grubsza to samo można by powiedziec o Nicolsonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nicholson mimo wszystko jest chyba bardziej uniwersalny, bodajże w dziwacznym "Marsjanie atakują" grał kilka postaci i jakoś źle mu to nie wychodziło:P Choć nie przeczę, że świry mu wychodzą najlepiej.

      Usuń
  5. Więc tak ja nie rozumiem powszechnej niechęci do Scarlett Johansson, która moim zdaniem jest po pierwsze ładna po drugie gra nieźle a na pewno nie gorzej od innych aktorek w swoim wieku, co więcej wybiera różne projekty - ale nienawiść jest jakaś prawie powszechna (zwłaszcza wśród kobiet). Co do BAFTY dla Martina uważam że mu się należała ale ja należę do tych osób które kochają SHerlocka ale jak czytają własne recenzje to widzą, że zachwyty aktorskie są głównie nad Martinem :) Natomiast jeśli chodzi o Bridget Jones to ja lubię film ale nie lubię filmu jako ekranizacji książki. A co do poczucia wyższości - wszyscy nagle przestali lubić Mamma Mia! mimo, że jak film był w kinach to powszechnie się podobał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie Scarlett od dawna spoczęła na laurach i mnie to strasznie denerwuje, bo kiedyś zapowiadała się tak świeżo.
      Mamma Mia oglądałam chyba na dvd i specjalnie mnie nie porwało:P A śpiew Brosnana pozostawię bez komentarza xDD

      Usuń
  6. Ja nigdy nie szalałam za Johnnym Deppem. Lubię go, ale do ulubionych nigdy nie zaliczę. Angelinę uwielbiam i mam gdzieś co o niej inni myślą :)
    Dr House - byłam zauroczona pierwszymi sezonami, potem oglądałam z przyzwyczajenia.
    Bridget Jones - też lubię ten film :) Książki nie czytałam i jakoś mi się nie śpiesz :)

    Poza tym nie nie łapię fenomenu Scarlett Johansson. Nie bardzo rozumiem dlaczego nikt nie lubi Keanu Reevesa - nie jest beznadziejnym aktorem, widziałam gorszych. I w ogóle nie rozumiem po co się kręci filmy typy Piła czy Ludzka stonoga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja takich filmów nie jestem w stanie obejrzeć i od razu przełączam kanał. Takie ekhm dzieła świadczą tylko o poziomie dzisiejszego społeczeństwa;3

      Usuń
    2. Zgadzam się :) Kiedyś jak byłam w kinie na wieczornym seansie, puścili zwiastun którejś części Piły - bałam się wracać do domu :)

      Usuń
  7. Po pierwsze: kotki są fajowe :)
    A teraz do rzeczy. Za Angeliną Jolie też niespecjalnie przepadam, uważam, ze jest raczej przeciętną aktorką. Zgadzam się również z tym, że ma straszne usta.
    Moim zdaniem Johnny Depp to naprawdę znakomity i bardzo utalentowany aktor. Jest on także jednym z moich ulubionych. Niestety ostatnio gra w raczej słabych produkcjach (np. najnowsze "Mroczne Cienie"), w których wyróżnia się, owszem, ale tym, że ukrywa się pod toną charakteryzacji. Wygląda wtedy oryginalnie, ale jego gra aktorka jest średnia, czasem wręcz drewniana. Udział w dziełach Tima Burtona według mnie raczej mu już nie służy. Może wreszcie czas dla niego oderwać się, wcielić się w jakąś normalną, ambitniejszą rolę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jego ostatnia deska ratunku. Bo wpada w fatalną mantrę;p

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...