Ponoć krzyk to najlepsze lekarstwo na pozbycie się problemu. Taka metoda niekoniecznie jest w moim guście, ale musiałam w jakiś sposób uporać się z narastającą manią na pewną serialową postać. Ponieważ nie chcę dłużej denerwować swoich znajomych ciągłym ględzeniem na ten sam temat, swój wpis dedykuję wszystkim fanom i fankom czegokolwiek. Jeśli nie zaznajomiliście się z "Pieśnią Lodu i Ognia", mogę was tylko zachęcić do jej przeczytania i zaprezentować 10 powodów dzięki którym polubicie jedną z najbardziej szemranych postaci GOT, czyli Petyra 'Littlefingera' Baelisha.
1. Gra go Irlandczyk- wyspiarze mają to do siebie, że posiadają nie tylko fajny akcent, ale również dość zacne wykształcenie. Nie wiem czy to kwestia dłuższej tradycji, czy predyspozycji, w każdym razie coraz częściej widuje się europejczyków na amerykańskiej arenie popkultury. Aidan Gillen (notabene wglądający jak krewny Gary'ego Oldmana) mimo, że nie pojawia się zbyt często w serialu, kradnie niektóre sceny i od razu zapada w pamięć. Uśmieszki Petyra, jego gesty i chód są takie, jak sobie wyobrażałam w książce.
2. Jest całkiem wyględny- ta kwestia to akurat mocno subiektywna sprawa. W moim odczuciu Baelish to nie tylko kawał krętacza, ale również niczego sobie mężczyzna. Dobra chyba po raz kolejny udowodniłam, że jestem płytka...
3. Poczucie humoru- jego ironiczny dystans do pewnych sytuacji, nieźle kontrastował chociażby w porównaniu do poważnego Neda. Słowne potyczki Petyra z Varysem (również ciekawie wykreowanej postaci) ogląda się z dużym zainteresowaniem. Kto by pomyślał, że członkowie królewskiej rady pociągają za sznurki Westeros.
4. Styl- Baelish przykłada dość dużą wagę do ubioru, co nie tylko podkreśla jego wyższy status społeczny, ale również chęć zaimponowania innym (albo raczej pewnej kobiecie).
5. Nieszczęśliwa miłość- główny argument, dla którego można mu w pewien sposób współczuć. Jak wiecie (bądź nie), Petyr nie pochodził zbyt zamożnego rodu, a będąc dziecięciem podkochiwał się w starszej córce lorda Hostera Tully, Catelyn. Ta jednak została obiecana Brandonowi Starkowi. Baelish, przegrywając pojedynek o serce Cat, z pewnością nie czuł się w tamtym momencie szczęśliwy. I z tą dziurą w sercu żyje do tej pory, co widać, gdy Martin opisuje jego stosunek do Sansy.
6. P.I.M.P.- wbrew pozorom taki biznes to też ciężki kawałek chleba. Zwłaszcza jeśli ten powszechny zarobek jest pomysłem scenarzystów. Kolejny intrygujący dodatek do reszty.
7.Nieobliczalność- Littlefinger jest zawsze kilka kroków do przodu przed innymi. To świetny strateg i starszy nad monetą. A wcale nie łatwo jest przechytrzyć chociażby takiego upudrowanego eunucha. No i mu nie ufajcie.
8. Sansa- nie ukrywam, że na ten wątek czekam chyba najmocniej w nowym sezonie (no i jeszcze Brienne + Jaimie). Martin po raz kolejny udowadnia, że historia lubi toczyć się kołem. Z drugiej strony nie wiem, czy to tak dobrze (bo tu ewidentnie chodzi o pewien niezręczny fakt, że Starkówna przypomina komuś swoją matkę).
9. Książki-ludzie, którzy czytają książki są cool. A tacy co wolą je wertować mimo prowadzenia burdelu są jeszcze bardziej cool. I w ogóle nie ironizuję;p
10. I tak prawie każdy bohater to dupek- więc jeśli jesteście haterami Littlefingera, wiedzcie, że znajdziecie pergamin na nową listę, gdy tylko nadejdą marcowe odcinki.
1. Gra go Irlandczyk- wyspiarze mają to do siebie, że posiadają nie tylko fajny akcent, ale również dość zacne wykształcenie. Nie wiem czy to kwestia dłuższej tradycji, czy predyspozycji, w każdym razie coraz częściej widuje się europejczyków na amerykańskiej arenie popkultury. Aidan Gillen (notabene wglądający jak krewny Gary'ego Oldmana) mimo, że nie pojawia się zbyt często w serialu, kradnie niektóre sceny i od razu zapada w pamięć. Uśmieszki Petyra, jego gesty i chód są takie, jak sobie wyobrażałam w książce.
2. Jest całkiem wyględny- ta kwestia to akurat mocno subiektywna sprawa. W moim odczuciu Baelish to nie tylko kawał krętacza, ale również niczego sobie mężczyzna. Dobra chyba po raz kolejny udowodniłam, że jestem płytka...
3. Poczucie humoru- jego ironiczny dystans do pewnych sytuacji, nieźle kontrastował chociażby w porównaniu do poważnego Neda. Słowne potyczki Petyra z Varysem (również ciekawie wykreowanej postaci) ogląda się z dużym zainteresowaniem. Kto by pomyślał, że członkowie królewskiej rady pociągają za sznurki Westeros.
Nawet Ned jes pod wrażeniem. |
7.Nieobliczalność- Littlefinger jest zawsze kilka kroków do przodu przed innymi. To świetny strateg i starszy nad monetą. A wcale nie łatwo jest przechytrzyć chociażby takiego upudrowanego eunucha. No i mu nie ufajcie.
Cersei approves. |
8. Sansa- nie ukrywam, że na ten wątek czekam chyba najmocniej w nowym sezonie (no i jeszcze Brienne + Jaimie). Martin po raz kolejny udowadnia, że historia lubi toczyć się kołem. Z drugiej strony nie wiem, czy to tak dobrze (bo tu ewidentnie chodzi o pewien niezręczny fakt, że Starkówna przypomina komuś swoją matkę).
10. I tak prawie każdy bohater to dupek- więc jeśli jesteście haterami Littlefingera, wiedzcie, że znajdziecie pergamin na nową listę, gdy tylko nadejdą marcowe odcinki.
haha, moja miłość chwilowo pogrzebana jest razem z Tyrionem ;))
OdpowiedzUsuńa za Littlefingerem raczej nie przepadam ;)
Tyrion jest świetny, a serialowy to już w ogóle;p Jeszcze podobno Jaqen cieszy się dużą internetową popularnością;3
UsuńI pomyśleć że trzeba tak długo na niego czekać xd
UsuńJa już teraz świruję, a co dopiero będzie przez te kilka miesięcy:P
UsuńKażdy powód to dobry powód do lubienia Littlefingera ^^
OdpowiedzUsuńNie mogę się nie zgodzić ;P
UsuńKiedy ja zacznę oglądać ten serial? Przeczytałam na razie "Grę o tron", ale tam bardziej jarałam się wątkami z wilkorami, Jonem, Murem i Daenerys... A serialowy Littlefinger wygląda lepiej niż sobie wyobrażałam. ;p
OdpowiedzUsuńJa po "Nawałnicy mieczy" zmieniłam swój fanklub na zupełnie inna kategorię xD
UsuńKsiążek co prawda nie czytałam, ale w serialu Petyr i Varys to moi zdecydowani faworyci, a ich dialogi! Cuda :)
OdpowiedzUsuńTyrion jest jednak zbyt porządny.
Jeszcze Jorah... Tylko ta jego nieodwzajemniona miłość jest męcząca, za mało humoru scenarzyści wtłaczają w tę postać.
Ale pewnie w książkach jest podobnie, oddany, zakochany Jorah, zero przewrotności.
W ogóle moim zdaniem serialowy Jorah wcale brzydki nie jest...A Daenerys jest strasznie wkurzająca :O
UsuńTak! W końcu ktoś się ze mną zgadza, że ta panna od smoków jest irytująca :)
UsuńIain Glenn gra Jorah w serialu i rzeczywiście, brzydki na pewno nie jest.
Książki nie czytałem. To wstyd - ale jednak. Za to oglądając serial, muszę przyznać, że to zdecydowanie jedna z moich ulubionych postaci. I w niemal każdym punkcie w pełni się z Tobą zgadzam:)
OdpowiedzUsuń