Czasem niewiele potrzeba, by zadowolić widza. W dzisiejszym odcinku przytoczę parę tytułów, których siła tkwi w minimalizmie.
1."Kto się boi Virginii Woolf"- Liz Taylor kontra jej (obecny wtedy) mąż Richard Burton. Ich kłótnie przeszły już do historii, a porcję tej wspaniałej gry słów odnaleźć możemy w powyższym dziele. Martha i George to małżeństwo z pewnym stażem. Już na pierwszy rzut oka widać, że ich relacje są dość toksyczne. Pewnego dnia Martha postanawia zaprosić do domu młodego pracownika akademickiego i jego żonę. Ich rzekome przyjacielskie spotkanie jest tylko pretekstem do wyrzucenia sobie wszystkich żalów i rozczarowań. Film zrealizowano na podstawie teatralnej sztuki, więc nie dziwi fakt, że większość akcji rozgrywa się w jednym miejscu. To jednak żaden minus, gdy z zaciekawieniem obserwujemy wzajemne potyczki zdezelowanych małżonków. Zainteresowanym filmografią fiołkowo okiej gwiazdy Hollywood polecam bardzo tę pozycję.
2. "Rzeź'- niby podobna scenografia co w poprzedniej produkcji, nawet taki sam układ postaci, a jest kompletnie nieciekawie (oczywiście moim zdaniem). Próbowałam się śmiać na tym filmie, wczuć się w problemy bohaterów, ale to jednak nie to samo. Dostałam niezły tytuł, który zdaje się aspirował do miana arcydzieła. Jednak jest coś, co sprawia, że wszystko się w miarę trzyma. Mam tu na myśli oczywiście grę aktorów. Kate Winslet, Christoph Waltz, Jodie Foster, John C.Reily- możnaby rzec dream team, achy i ochy i z pewnością Polański stworzył wspaniałą wizję. Szkoda, że oprócz nazwisk nie ma tu nic godnego uznania. O czym tak właściwie mówi produkcja? Zwykłe zdarzenia jak bójka dwóch chłopców, prowadzi do tytułowej mentalnej rzezi, której ofiarami będą (zdawać by się mogło) obyci reprezentanci klasy średniej.
3. "Seks, kłamstwa i kasety wideo"- czyli jak zdrada może wpłynąć na zachwiane małżeństwo. Andie MacDowell gra rolę przykładnej żony, która dowiaduje się o romansie jej męża z siostrą. Choć stara się trzymać właściwych reguł i nie chce rozpadu związku, z pomocą Grahama (James Spader) zmienia swoje nastawienie. Ów mężczyzna, prowadzący dość koczowniczy tryb życia, za pomocą kaset nagrywa intymne zwierzenia kobiet. Nie trzeba chyba dodawać, że nasza bohaterka również skusi się na takową propozycję.
4. "Jabłka Adama"- jak ktoś słusznie zauważył, jest to paraboliczna opowieść o grzechu i ludzkiej przemianie. Adam to rzezimieszek, który zostaje wysłany do pastora Ivana (Mads Mikelsen). Ten dość oryginalny człowiek prowadzi resocjalizację na terenie kościoła. Adam, który do tego jest neofaszystą za każdym razem stara się wystawić Ivana na próbę i ośmieszyć jego wiarę. Co najzabawniejsze nasz drogi sługa boży dostrzega wyjścia nawet z najgorszego życiowego bagna. Jak zapewne wiecie parabola charakteryzuje się tym, że jej przestrzeń jest bardzo ograniczona (dzięki czemu łatwiej jest odebrać przekaz). Znajdziemy tu zarówno elementy komedii, dramatu, jak i grozy. Jeśli fabuła was nie zachęca, warto się na nią skusić chociażby z powodu Madsa Mikkelsena (tego na obrazku poniżej).
5. "Hard candy"- o tym filmie mówiłam niedawno. W nim całe napięcie spotęgowane jest do prawie jednego obszaru, co zwiększa niepokój widza.
6. "Sekretarka"- co nieco pisałam TUTAJ. Mimo dość kontrowersyjnego tematu mamy również oszczędność miejsc akcji- a ich głównym ośrodkiem jest kancelaria prawna E. Edwarda Grey'a.
Ps. Myślałam o wielu produkcjach, ale naprawdę ciężko jest ująć wszystko w jedne ramy.
Ps.1. Wyruszam na kolejne wakacje, także do zobaczenia gdzieś w połowie sierpnia ;)
1."Kto się boi Virginii Woolf"- Liz Taylor kontra jej (obecny wtedy) mąż Richard Burton. Ich kłótnie przeszły już do historii, a porcję tej wspaniałej gry słów odnaleźć możemy w powyższym dziele. Martha i George to małżeństwo z pewnym stażem. Już na pierwszy rzut oka widać, że ich relacje są dość toksyczne. Pewnego dnia Martha postanawia zaprosić do domu młodego pracownika akademickiego i jego żonę. Ich rzekome przyjacielskie spotkanie jest tylko pretekstem do wyrzucenia sobie wszystkich żalów i rozczarowań. Film zrealizowano na podstawie teatralnej sztuki, więc nie dziwi fakt, że większość akcji rozgrywa się w jednym miejscu. To jednak żaden minus, gdy z zaciekawieniem obserwujemy wzajemne potyczki zdezelowanych małżonków. Zainteresowanym filmografią fiołkowo okiej gwiazdy Hollywood polecam bardzo tę pozycję.
3. "Seks, kłamstwa i kasety wideo"- czyli jak zdrada może wpłynąć na zachwiane małżeństwo. Andie MacDowell gra rolę przykładnej żony, która dowiaduje się o romansie jej męża z siostrą. Choć stara się trzymać właściwych reguł i nie chce rozpadu związku, z pomocą Grahama (James Spader) zmienia swoje nastawienie. Ów mężczyzna, prowadzący dość koczowniczy tryb życia, za pomocą kaset nagrywa intymne zwierzenia kobiet. Nie trzeba chyba dodawać, że nasza bohaterka również skusi się na takową propozycję.
4. "Jabłka Adama"- jak ktoś słusznie zauważył, jest to paraboliczna opowieść o grzechu i ludzkiej przemianie. Adam to rzezimieszek, który zostaje wysłany do pastora Ivana (Mads Mikelsen). Ten dość oryginalny człowiek prowadzi resocjalizację na terenie kościoła. Adam, który do tego jest neofaszystą za każdym razem stara się wystawić Ivana na próbę i ośmieszyć jego wiarę. Co najzabawniejsze nasz drogi sługa boży dostrzega wyjścia nawet z najgorszego życiowego bagna. Jak zapewne wiecie parabola charakteryzuje się tym, że jej przestrzeń jest bardzo ograniczona (dzięki czemu łatwiej jest odebrać przekaz). Znajdziemy tu zarówno elementy komedii, dramatu, jak i grozy. Jeśli fabuła was nie zachęca, warto się na nią skusić chociażby z powodu Madsa Mikkelsena (tego na obrazku poniżej).
5. "Hard candy"- o tym filmie mówiłam niedawno. W nim całe napięcie spotęgowane jest do prawie jednego obszaru, co zwiększa niepokój widza.
6. "Sekretarka"- co nieco pisałam TUTAJ. Mimo dość kontrowersyjnego tematu mamy również oszczędność miejsc akcji- a ich głównym ośrodkiem jest kancelaria prawna E. Edwarda Grey'a.
Ps. Myślałam o wielu produkcjach, ale naprawdę ciężko jest ująć wszystko w jedne ramy.
Ps.1. Wyruszam na kolejne wakacje, także do zobaczenia gdzieś w połowie sierpnia ;)
Lubię minimalizm, bo wtedy dokładnie przyglądam się postaciom.
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych filmów nie widziałam, ale kilka na pewno obejrzę. Szczególnie "Kto się boi Virginii Woolf".
Na twarz Maggie Gyllenhaal nie mogę patrzeć, strasznie mnie drażni i przypomina mi mopsa :)
No tak nie jest najładniejszą aktorką ale o dziwo w tym filmie nie irytuje- bo w TDK wkurzała jako piękna Rachel;3
Usuńżadnego z wymienionych filmów nie widziałam, ale mam zamiar zabrać się za "Rzeź" i "Kto się boi..."
OdpowiedzUsuńFajne ;) Klasyczny przykład tego, że w kinie można zrobić rewelacyjne rzeczy minimalnymi środkami. Rozmach zbędny, a treść ważna.
OdpowiedzUsuńIkalia - koniecznie dopisz do listy "Jabłka Adama" - warto zobaczyć.
w takim razie dopiszę :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWhat a dump!
OdpowiedzUsuńElizabeth jest świetna w tym filmie - w pełni zasłużony Oscar. Sam film nie podobał mi się tak bardzo jak właśnie sama Taylor grająca Marthę.
Ten tekst jest genialny, więc musiał się tu pojawić:P
Usuń