czwartek, 31 maja 2012

Ona małpuje (i chyba dość średnio się z tym czuje).

Trzask.Koń.Stukot.Trzask. Tak mniej więcej rozpoczyna się fabuła szwedzkiej produkcji o dość zoologicznej nazwie. Nie wiem czy będę wstanie napisać coś sensownego na temat "She monkeys"-bo choć zawierała pewien przekaz, nie łatwo było mi go odczytać.

Emma (Mathilda Paradeiser) marzy o tym, aby dostać się do drużyny gimnastycznych ujeżdżaczek koni (nie mam pojęcia czy coś takiego istnieje ale mam nadzieję, że domyślacie się o co cho). Ćwiczy pilnie całe ranki, rozciągając się jak trzeba, a gdy już przekracza progi stajni, zostaje wystawiona na próbny test sprawnościowy. Od razu przykuwa uwagę Cassandry (Linda Mollin) która postanawia pomóc Ellen  rozwinąć się w akrobatycznych zdolnościach. I tak obie panie powoli wchodzą w coraz bardziej intymne stosunki, pokryte wzajemną fascynacją i różnymi niecodziennymi zabawami (np. kradzież spodni chłopaka). Wszystko byłoby całkiem przyjemną historyjką o dość niedynamicznych zdarzeniach, jednak nie należy zapominać o rywalizacji, jaką nastolatki toczą, by załapać się na konkurs. Z jednej strony Cassandra wciąż mówi Elen aby ze sobą nie konkurowały,a z drugiej nie omieszkuje okazywać swojej fizycznej przewagi na treningach. W końcu któraś z nich zostanie wybrana, ale czy będzie to uczciwy pojedynek? Jest jeszcze Sara (Isabella Lindquist)-młodsza siostra Ellen zakochana w swoim kuzynie. Chętnie eksponuje owe dwuznaczne uczucia, a robi to pomykając w skąpym bikini w rytm muzyki. Coś ewidentnie nie gra z obiema bohaterkami produkcji i my zaczynamy mieć tego świadomość..

Mając w pamięci klika scen, zadawałam sobie często pytanie "A gdzie był ojciec?". Fakt, występuje w tym dziele, ale nie stanowi mocnego oparcia dla swoich dzieci. Kiedy Emma czuje się zdruzgotana i oszukana, wrzeszczy na tatę, a ten bez względnych oporów jej na to pozwala. Znaczący wydaje się również moment, gdy zgadza się na kupno kostiumu raczej nie odpowiedniego dla małej Sary. Co najlepsze ekspedientka z niesamowitym entuzjazmem przekonuje do zaopatrzenia dziecka w seksowne lamparcie cętki. Czyżby polityka kraju odbiła się czkawką na przeciętnym obywatelu?
Realizację filmu mogłabym podsumować jednym prostym NUDA, ale byłby to chyba nadmierny przesadyzm. W końcu mamy tu również opowieść o silnych, wysportowanych kobietach, spychających  męską płeć gdzieś na dryfujący margines. Jednak odczuwa się głęboki niedosyt, który powoduje, że nie ocenimy "She monkeys" ani jako porywające dzieło, ani jako świetne moralizatorstwo. Pomijam metaforyczną funkcję konia, bo jak na razie nie wymyśliłam jego właściwego odpowiednika.
Zdecydowanie odradzam "She monkeys" jeśli marzycie o wałkującym wnętrzności superkinie. Jednak jest w nim coś, co powoduje maleńki niepokój.



4 komentarze:

  1. Byc moze gdyby ktos inny sie zabral za rezyserie to by cos z tego wyszlo. Ogladalam go kilka miesiecy temu i jestem tak samo rozczarowana ten film musi byc zdecydowanie bardziej dopracowany.
    A metafora konia, może chodzi o to ze nie da ich sie latwo ujarzmić, tak samo jak Cassandre i Ellen czy cos w ten desen?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może. Ja niestety nie byłam wstanie nic mądrego wymyślić:P. Film o czymś a jest robiony tak, jakby był o niczym.

      Usuń
  2. Moja pierwsza myśl: skąd Ty wytrzasnęłaś ten film :) Poszperałam trochę i dowiedziałam się, że to całkiem nowa produkcja. Fabuła wydaje się ciekawa, ale zwiastun mnie nie przekonał. Na razie dam sobie spokój :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu przeglądam spis nowości i wybieram sobie filmy, które mnie interesują;P. Ten akurat miał intrygującą nazwę.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...