środa, 23 maja 2012

Małe przemyślenia na temat starcia o pewne ciężkie krzesło.

Sezon 2 jeszcze się nie skończył, ale coś nie coś zostało w mojej pamięci i chciałam się tym podzielić. W końcu czym byłby serial bez fanów? Oczywiście nie czytałam książki, więc będę się posiłkować tylko  i wyłączne wiedzą wyniesioną z odcinków.


1.Denerwuje mnie Theon- ok, wrócił do rodzinki i wszystko musi być cacy (porachunki, udział w walce i tym podobne), ale robienie z siebie ważniaka i mordowanie w celu wywołania posłuchu jest dość żenujące. Pomijam fakt, że jego kuzynka zdaje się przejawiać więcej przysłowiowego chłopskiego rozumu.

2. Jon Snow ni mnie ziębi ni grzeje, ale jego obecna sytuacja wygląda dość interesująco. Czyżby  niewolnicze położenie bękarta miało przynieść nowe, zaskakujące zdarzenia?

3. The Kingslayer is back- niezły zwrot akcji, choć spodziewałam, że tak będzie. Trudne, moralno-matczyne wybory nigdy nie będą sprzyjać każdemu. No i mamy pierwszą scenę miłosną w namiocie Starków.

4. Lannisterowie też mają plany. Jak obronić przystań przed Stannisem i wygrać bitwę? Te sprawy niekonieczne zaprzątają głowy naszych bohaterów. Tyrion vs Cersei- to nie może się skończyć dobrze. Życie Joffreya za bezpieczeństwo nałożnicy jest niezłym utargiem. Gorzej gdy ktoś się w tym srodze pomyli.

5. Stannis  chyba ma jakiś głęboko ukryty żal co do brata. Nie ma to jak kulinarne wspomnienia z wyprawy ("Lubię psy. Dobre i wierne zwierzęta, ale i tak je zjedliśmy").

6. Daenerys- czyli jak wytresować smoki, gdy znajdują się ukryte w dziwnym pomieszczeniu, zwanym Domem Nieśmiertelnych. Ciekawe, czy w końcu ucieknie z Quarth razem ze statkami.

Ps. Końcówka była do przewidzenia.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...