No i się stało. Nie wiem jak Brytyjczycy to robią, ale ich produkcje nie dość, że prezentują się zazwyczaj solidnie, to jeszcze potrafią pięknie opowiadać o ludzkich relacjach. Może i nie należę do wielkich romantyków, ale serial, o którym teraz opowiem poruszył mnie w dość istotny sposób.
Spojrzenia Thorntona na Margaret to istna przyjemność dla oka;) |
"Północ Południe" (aka "North and South"), to pochodząca z 2004 roku adaptacja książki, ze stacji BBC. Jego akcja opiera się na losach młodej kobiety z klasy średniej, imieniem Margaret, która zmuszona jest opuścić swoje rodzinne miasteczko Helston. Razem z matką, ojcem i służącą Dixon, przenosi się do przemysłowego Milton, gdzie wiecznie zabiegani robotnicy i latające skrawki bawełny stoją na porządku dziennym. Nietrudno się więc domyślić, że taka konfrontacja ze spokojnym, roślinnym południem, stanowić będzie dla głównej bohaterki swoisty kulturowy szok. Oprócz zetknięcia się z innymi zwyczajami i trudnościami (typu głód, czy bieda), panna Hale spotyka również właściciela jednej z fabryk- Johna Thorntona, który, choć początkowo budzi w niej negatywne odczucia, z czasem wywiera coraz większy wpływ na jej przyszłym życiu.
Jednym z ogromnych plusów tej serii, jest fantastyczna muzyka, która nie tylko dobrze komponuje się z sytuacjami, ale także porusza emocje i serce widza. Na pochwałę zasługuje też gra głównych bohaterów, w których rolę wcielili się Daniela Denby-Ashe i Richard Armitage. Ich chemia na ekranie jest niesamowita, a same gesty czy spojrzenia dają odbiorcom więcej, niźli amerykańskie sceny łóżkowe. Klimat dziewiętnastowiecznej Anglii i ówczesna problematyka, stanowią doskonałe tło: nie obserwujemy tu jedynie wątku miłosnego, ale również poważne, społeczne problemy.
Podsumowując, uważam tą produkcję za wyjątkowo udaną. Jeśli spodobała wam się "Jane Eyre", raczej nie powinniście być zawiedzeni ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz