niedziela, 26 lutego 2012

Nie tacy znowu fajni debiutanci.

Niestety, nadszedł ten moment, w którym moje oczekiwania zostały głęboko, ale to głęboko niespełnione. Bo jak inaczej mówić o filmie, który poza zachęcającym opisem dystrybutora, nie posiada w sobie nic nadzwyczajnego?

Oliver (Ewan McGregor), główny bohater "Debiutantów", to trzydziestoparoletni mężczyzna, mający za sobą kilka poważnych związków. Stara się jako- tako przejść swoją codzienną rutynę. Nie jest również wesołkiem, ponieważ jego obecne życie, to pasmo smutnych zdarzeń: kilka lat temu stracił matkę, a niedawno również pożegnał ojca. Pikanterii tej przygnębiającej sytuacji, nadaje fakt, że w momencie, gdy dowiaduje się o chorobie głowy rodziny, ojciec (Christopher Plummer) wyznaje mu również, że jest gejem.  Nietrudno zgadnąć, że takowa deklaracja jest dla Olivera wstrząsem. 
Wydarzenia te stanowią zmyślną retrospekcję do chwili, gdy mężczyzna poznaje na imprezie uroczą Annę (Melanie Laurent). Relacje tej dwójki zaczynają się pogłębiać, a nasz bohater przy okazji zastanawia się nad wcześniejszym podejściem do związków, rozpatrując je pod kątem wspomnień z dzieciństwa. Czy bohaterowie, dzięki młodzieńczej miłości znajdą tak długo skrywane szczęście? Czy Oliver, z pomocą zmarłego ojca, odnajdzie to, czego nie widział w udawanej więzi rodziców? Na te, oraz inne pytania odpowie nam ta opowieść.

Niespokojny pies i jego pytania na temat życia.
A teraz zacznę od tego, co najbardziej mi przeszkadzało: płytkość i banalność całej historii. Może za bardzo filozofuję (chociaż wątpię;p), ale rozterki dwójki zakochanych jakoś do mnie nie przemówiły. Pomijam fakt, że wszystko oglądało się z lekkim znużeniem, a akcja do najszybszej nie należała. Myśl towarzysząca prawie na każdym kroku (pt. "Gdzieś już to widziałam."), nie dawała mi spokoju. Nie wiem, czy to kwestia wolnego prowadzenia fabuły, czy mało interesujących zdarzeń, w każdym razie nie uwierzyłam w wielkość uczucia dwojga trzydziestolatków. Nie uważam się za wymagającego widza, ale jeśli ktoś narobi mi tzw. smaczku, bardzo ciężko jest wtedy uniknąć uczucia zawodu (tu się niestety nie udało). Do plusów zaliczam tu oczywiście grę aktorów (psa też ;)) i ciekawe zdjęcia.
Jak wiadomo, racji jest tyle ile ludzi, więc nie dziwić mnie będzie odmienne zdanie na temat "Debiutantów". W każdym razie, nie był to film, jaki myślałam, że zobaczę.  Zaliczam go do tzw. niezłych średniaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...