Są duety lepsze i gorsze, ale zdarza się, że główni bohaterowie nie do końca podbijają nasze serce (albo nas denerwują, mniejsza o konkret). W dzisiejszym odcinku przytoczę kilka par, które uważam za mało udany pomysł reżyserów.
1. Edward i Bella- może niekoniecznie powinnam winić scenarzystów, ale niestety nie da się ukryć, że ta dwójka jest po prostu mdława. Dla tych, którzy być może nie pamiętają o co chodzi, przypominam, że "Zmierzch" opowiada historię nastoletniej Belli, która przeprowadza się do deszczowego Forks. Tam podejmuje naukę w nowym liceum. Oczywiście najprzystojniejszy chłopak w szkole zwraca uwagę akurat na nią i (to będzie szok) okazuje się, że jest wampirem żyjącym od kilku dekad. Ogólnie cała fabuła polega na roztkliwianiu się Belli nad wspaniałością Edwarda i rozwijaniu jej obaw co do bycia z krwiopijcą. Niestety zarówno filmowa jak i książkowa para jest zwyczajnie nie do zniesienia, a potęguje ją irytująca gra aktorska.
Bohaterowie jak mówią to się męczą, a ja męczę się razem z nimi. |
2. Mary Jane Watson i Peter Parker w wizji Sama Raimiego- doskonale pamiętam animowaną wersję Człowieka- Pająka, w której rudowłosa wybranka Petera była nie tylko ładną i pewną siebie kobietą, ale również emanowała pozytywną energią. W wersji z 2002 roku coś poszło nie tak. Nie mam tu jednak na myśli wizualnych zastrzeżeń, ale sam rys postaci. Jane w wykonaniu Kirsten Dunst była wiecznie anemiczną, jęczącą oczami kobietą, którą notorycznie ktoś porywał (serio za każdym razem chyba coś jej się działo). Z Parkerem było trochę lepiej, tyle, że jego fajtłapowatość rozbudowano aż do przesady. Relacja między postaciami również nie robi szału, a kolejne dwie części były na to dowodem.
I tak wkoło Macieju. |
3. Elena i Stefan- oczywiście nie mogło zabraknąć mojej 'ulubionej' pary czyli cierpiętnicy Eleny i nad poważnego Stefana. Elena to wyjątkowo przykładna licealistka, którą jakimś dziwnym cudem każdy uwielbia i chce chronić. W pierwszym sezonie jej miłością jest wampir Stefan- stonowany brat Salvatore, który stara się miarkować swoją żądzę krwi. I może na początku perypetie tej dwójki wydawały się dość ciekawe, jednak im dalej w sezon tym nudniej, a ja z niecierpliwością czekałam na jakiś twist. Twist się udał, ale niestety- jeszcze nie raz Elena i Stefan zamartwiać mnie będą swoją romantycznością.
Jak widać na załączonym obrazku Stefan bardzo martwi się o Elenę (który to już raz?). |
4. Elizabeth Swann i Will Turner- mało kto może stwierdzić, że "Piraci z Karaibów" swoją popularność zawdzięczają głównie tej dwójce. Historia jest słodka niczym budowa cepa: Will to potomek pirata, który dryfując gdzieś na oceanie zostaje znaleziony przez statek bogatej Elizabeth. Jako kowal nie jest odpowiednią partią dla panny Swann, ta jednak czuje do niego coś więcej niż przyjaźń. Późniejszy obrót zdarzeń karze naszym bohaterom podjąć niezwykłą przygodę na otwartej wodzie, której głównym sprawcą jest zawadiacki kapitan Jack Sparrow. O ile pierwszą część Piratów ogląda się dobrze, to już w dwójce wątek miłosny jest jakiś strasznie oklepany. Nie wiem czy to wina Orlando Blooma, który poza rolą Legolasa nie pokazał nigdy nic dobrego, ale odnosiłam wrażenie, że po pierwsze postać Keiry nie tylko woli Jacka, ale również niekoniecznie tak bardzo chce być z Willem. Być może chodziło o zasugerowanie lekkiego kryzysu po-małżeńskiego, ale w ostatniej części wątek tych postaci wypada jeszcze bledziej niż zawsze.
To ptak? To samolot? Nie to uciekająca fabuła. |
5.Watson i Mary- tu bardziej chodzi o to, że Watson i żona jest jak oglądanie kiepskiego zapychacza do losów Holmes'a. Kiedy myślę o Sherlocku widzę wysokiego, szczupłego myśliciela i jego nieogarniętego kolegę. Tak więc niezwykła przyjaźń jaka łączyła detektywa z Baker Street i byłego żołnierza została owładnięta jakąś totalną sztampą, która pasuje do tanich amerykańskich filmów akcji. Rozumiem, że John jako ten bardziej ludzki musiał się w końcu ustatkować, ale jego relacja z Mary jest trochę bezpłciowa.
W liście mogłyby pewnie pojawić się miliardy innych postaci, ale dziś będzie akurat tyle. Macie inne pomysły?
prawdę mówiąc z filmowymi się zgadzam;) dorzucić jeszcze mogę kilka;)serialowe pary też czasami drażnią widza;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoimi wyborami (oprócz 3., bo nie oglądałam). Masz niesamowite pomysły na wpisy :)
OdpowiedzUsuńnic nie przychodzi mi do głowy, ale mogę podzielić się przeciwną obserwacją- kapitan Archer i sub-komandor T'Pol ze Star Trek Enterprise pasują do siebie idealnie ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie zapoznałam się ze Star Trekiem :(
UsuńJa tam twierdzę, że książkowy Zmierzch jest do przełknięcia. W każdym razie dałby by się zrobić z papierowych postaci normalnych bohaterów ekranowych. Niestety twórcy kierowali się urodą(choć w przypadku Pattisona to nawet urody nie ma), a nie zdolnościami aktorskimi. I mamy jeszcze gorszy efekt niż książka.
OdpowiedzUsuńMiłość w Piratach mi jakoś nie przeszkadzała. Choć zakończenie było do dupy (że się tak dosadnie wyrażę). Tak samo Elena i Stefan - nie razi mnie to, bo aktorzy potrafią wyrażać emocje, porównując ich do Belli i Edzia :)
Jaki temat zabawny :)
OdpowiedzUsuńMdłe pary? Istne stado, tłum i w ogóle. Najgorzej, kiedy są tylko tłem, bo po prostu ktoś musiał mieć parę (jak Twój przykład Watsona). Ale pary pierwszoplanowe (każdy film z Sarah Jessicką Parker, tylko w serialu jako Carrie lubiłam ją i Biga, tam była przyjaźń i radość - ale komedie romantyczne z nią to masakra). Podobny problem to według mnie każda postać grana przez Katherine Heigl. Ale to wina aktorek, nie scenariusza, taka mdłość wybierana przez Ciebie...
No to ja bym powiedziała, że w ekranizacjach Pottera Harry i Ginny raczej emocjami nie buchali. No i najbardziej mdła para świata, czyli Julia Roberts i Javier Bardem z ekranizacji "Jedz, módl się i kochaj". Nie wiem jak to wyszło na papierze, bo książki nie przeczytałam do końca, ale w filmie byli załamująco niedobrani i bez sensu. Ale to w ogóle kiepski film, więc może lepiej być nie mogło.
Faktycznie, jak mogłam zapomnieć o Harrym i Ginny;p Chyba najgorzej rozegrana parka w filmie;/
Usuń