środa, 1 sierpnia 2012

A może Harry Potter?

Filmy o przygodach brytyjskiego czarodzieja to kawał mojego życia. Natchniona otwarciem Igrzysk Olimpijskich w Londynie i przecudownym nadmuchanym Voldemortem (nie Waldemortem, drodzy komentatorzy;]), postanowiłam zrobić zestawienie najlepszych filmów o Potterze. Nie będę się jednak sugerować typowymi kryteriami, ale wspomnieniami, które z każdą z produkcji wiążę.

1. "Harry Potter i Komnata Tajemnic"- nie dlatego, że to najlepiej przedstawiona ekranizacja, ale od niej właśnie zaczęła się moja fascynacja.  Po mało wciągającym "Kamieniu Filozoficznym" z radością przywitałam bardziej intrygującą zagadkę o tajemniczym stworze czającym się na mugoli. Tu nie tylko otrzymaliśmy ponurą historię, ale również wiele komediowych elementów, które nie zrobiły z dzieła ciągnącej się jak guma, przegadanej opowieści. Fragment z Ronem i ślimakami, czy jego narzekanie na pająki to chyba jedne z najzabawniejszych elementów serii.

Jak byłam mała to marzyłam mieć taki dziennik.
2. "Harry Potter i Czara Ognia"- żeby okroić książkę i zrobić z niej sensowne dzieło trzeba mieć jakąś ideę. Ja mimo tak długiego filmu (jak na dzisiejsze standardy) nie wyczekiwałam rozpaczliwie zakończenia. Ba, bałam się jak jak sam Harry, gdy próbował wyplątać się z pułpaki Voldemorta. W tej części mamy więcej o nastoletnich miłostkach i problemach wieku dojrzewania. Bal bożonarodzeniowy bardzo mocno przypominał mi studniówkę, a próby zaproszenia dziewczyn powodowały we mnie lekki uśmiech. Wyzwania Tórnieju Trójmagicznego należą do najbardziej spektakularnych fragmentów, także jest na czym zawiesić oko.

Dla takiej sceny warto się przemęczyć.
3. " Harry Potter i Insygnia Śmierci 1i 2"/ "Więzień Azkabanu"- jeśli chodzi o część pierwszą "Insygniów" to strasznie podoba mi się, że w końcu bohaterowie pozostawieni są sami sobie. Nie wiedzą dokąd iść, plączą się po lasach, a Harry coraz bardziej wątpi w nieomylność Dumbledore'a. Zdecydowanie najmocniej zaakcentowano tu siłę przyjaźni (i nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że ta część jest nudna). 'Dwójka' to już popis elementów technicznych. Sceny walki, starcia ze Śmierciożercami, czy bitwa o Hogwart- to trzeba zobaczyć. Kiedy oglądam  końcówkę, w której nasi bohaterowie odprowadzają dzieci na peron 9 i 3/4 zawsze odczuwam nostalgię.
Opowieść o trzech braciach to istna rewelacja.

"Więzień Azkabanu" stoi tu na równi, bo choć nie uważam go za najlepszą adaptację, to co by nie mówić jest naprawdę ciekawa. Gary'ego Oldmana nie trzeba nikomu przedstawiać. Tu występuje jako Ojciec Chrzestny w wersji science-fiction.


4. "Harry Potter i Zakon Feniksa"- no cóż  nie jest to moja ulubiona część. Być może główny zarzut jest trochę trywialny, bo w końcu odnosi się do książki (chyba nie muszę mówić, że chodzi mi o śmierć Syriusza). W mojej opinii 'Zakon' jest pierwszym sygnałem o słabościach Yatesa- odtworzył być może realia części, ale nie dał jej przysłowiowych jaj (co zaowocowało fatalną 'szóstką').


5. "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"-  ok, Columbus chciał być najpilniejszy jak się tylko da, ale w moim mniemaniu ten film jest tylko poprawny. Może za surowo go oceniam, skoro był to dopiero początek przygód Harry'ego. Nie ma tu  jednak tej iskierki magii, którą odczuwa się wertując kartki.


6. "Harry Potter i Książę Półkrwi"- nie, nie i jeszcze raz nie. Dzieło które powinno być świetną opowieścią o losach młodego Toma Riddle'a stało się pseudo-romantyczną bajeczką pełną miliarda niedomówień. Gdybym nie czytała książki nie miałabym pojęcia o co tak właściwie chodzi z tymi horkruksami. Nie mówiąc już o wątku Snape'a, który został potraktowany tak po macoszemu jak się tylko dało.

Tylko dylematy Malfoya mnie jeszcze jakoś trzymały.
A jak to wygląda u Was?


12 komentarzy:

  1. mnie natomiast "Komnata tajemnic" nie podobała się ani adaptacja ani książkowa. To najmniej ulubiona część z HP przeze mnie;) Najbardziej z filmowych to podobała mi się Czara Ognia, potem więzień z Azkabanu i Insygnia;) A z książek to więzień, to do niej najczęściej wracam - jest tak zmasakrowana ta książka że od razu wiadomo którą część najczęściej czytam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie najmocniej zmasakrowane są "Insygnia"- pewnie dlatego, że resztę mam gdzieś mocno schowaną :D

      Usuń
  2. Muszę przyznać, że nigdy nie byłam wielką fanką ekranizacji HP. Jako zagorzała czytelniczka Rowling od podstawówki wolałam swoją własną wizję. Nie widziałam też ostatniej części. Niemniej jednak moją ulubioną ekranizacją jest "Więzień Azkabanu" bo to moja ulubiona część po prostu :)no i dużo tam Oldmana :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak Oldman to naprawdę mocna strona tego filmu. Ostatnia część jest naprawdę dobra w porównaniu do poprzednika;p

      Usuń
  3. Ja nie przeczytałem żadnej książki o Potterze, zaś z filmów to widziałem pierwsze pięć części. Najbardziej podobała mi się "Czara Ognia", najmniej - "Zakon Feniksa".

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zawsze powtarzam, że Harry'ego wolę czytać niż oglądać. Z filmów najbardziej podobał mi się "Więzień Azkabanu". Według mnie jest to najlepsza ekranizacja. Pozostałe pamiętam mniej lub bardziej. Zawsze czepiam się szczegółów i coś tam mi zawsze brakuje. "Książę Półkrwi" ma właśnie takie skróty, że bez książki ciężko się połapać. "Insygnia Śmierci" mnie rozczarowały. Pierwsza część (mimo że nudna) podobała mi się o wiele bardziej niż druga. Była czasem za bardzo efekciarska i kilka istotnych spraw, w moim mniemaniu, pominęła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, że tak dużo osób lubi właśnie trzecią część;p

      Usuń
  5. Ja właśnie jestem w trakcie oglądania serii. Pierwszy raz. Bez znajomości książek, za które nigdy nie byłem w stanie się zabrać. Nie wiem czy to powód do wstydu, ale całkiem możliwe:)
    Do zaliczenia serii brakuje mi trzech ostatnich części. Jak na razie najbardziej podobał mi się "Więzień Azkabanu", którego reżyserował Alfonso Cuaron, a tego reżysera bardzo sobie cenię. Bardzo lubię też "Zakon feniksa", choć słyszałem od znajomych, że to najgorsza ekranizacja książki. Być może, ale film bardzo mnie przekonał, głównie ze względu na to, że całkiem fajnie mówiono w nim o przyjaźni.
    Na razie czekam na możliwość obejrzenia kolejnych filmów. A jak na razie seria mnie nie powaliła, ale ogląda się ją bardzo przyjemnie.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki czytałam na studiach, na szczęście w czasie okresu letniego, bo zarywałam noce i budziłam się po południu. Straszne były próby powrotu do poprzedniego trybu - zasypiania koło 23:oo i budzenia się powiedzmy przed 8:oo.

    Do wersji filmowych nie jestem specjalnie przywiązana, generalnie mi zwisa czy powiewa. Jednak obejrzeć obejrzałam (wczoraj czwórkę z dubbingiem). Nie jestem oryginalna pisząc, że najbardziej lubię "Więźnia Azkabanu".

    Oglądanie bez znajomości książki zawsze będzie na swój sposób zubożone. Wiadomo, że wiele wątków w ogóle nie zostaje wykorzystanych itp. Co nie jest zasadą, ale w przypadku takich serii książkowych. Pominę, że gdzieś usłyszałam: "Po co czytać książki, skoro można zobaczyć film". Z drugiej jednak strony, takie odizolowanie od pierwowzoru, pozwala na ocenieniu filmów samych w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie poziom zarówno wersji książkowej, jak i filmowej, zaczyna się od piątej części. I te podobały mi się najbardziej. A najbardziej najbardziej - książkowo - szósta, a filmowo siódma:)

    OdpowiedzUsuń
  8. mi się najbardziej podobał "Więzień Azkabanu", a najmniej także "Książę Półkrwi". Rzeczywiście, Yates zepsuł Pottera :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Zakon Feniksa to najgorsza część z cyklu, Harry wygląda jak moja ciotka, do której równie dobrze mogę mówić WUJKU, pierwsza część w reżyserii Yatesa bodajże i najgorsza zarazem. O dziwo, później było tylko lepiej, szóstka mi się podobała filmowo (książkowo może i mniej), a dwie siódemki były spoko bardzo. Czekam na reebota serii, to to będzie wydarzenie :D Tak za 10-15 lat.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...