W dobie, gdy aktorstwo nie zawsze oznacza posiadanie talentu (np.Megan Fox), z pewną ulgą stwierdzam, że nasze kino nie jest jeszcze aż tak bardzo zagrożone. Moja chwilowo zmniejszona mania oglądania podpowiada mi, że o tych nazwiskach będzie jeszcze głośno (albo głośniej):
- Michael Pitt- pierwszy raz widziałam go w "Marzycielach", potem doszło kilka ról a la zamulony psychopata (np. "Funny Games"), by wreszcie dotrzeć do "Boardwalk Empire": serialu HBO, którego akcja dzieje się w latach 20-stych XX wieku (prohibicja i te sprawy).
- Harry Lloyd- zaczęło się od roli złego tyrana Viserysa w "Grze o tron", następnie skusiłam się na obejrzenie średniego "Robin Hooda" BBC (dwie zupełnie inne role). Do tego jeszcze doszedł mały epizodzik w "Żelaznej damie" (młody Denis Thatcher).
- Jessica Chastain- chyba największe aktorskie odkrycie 2011 roku, co rola, to jakaś nagroda, nominacja. Po obejrzeniu "Drzewa Życia" i "Służących" (gdzie rewelacyjnie odegrała swoja drugoplanową postać), mogę stwierdzić, że będzie z niej naprawdę dobra, wszechstronna osóbka.
- Noomi Rapace- szwedzka aktorka, której rozgłos przyniosła rola w adaptacji "Millennium" Larssona. Potem dostała propozycję do drugiej części "Holmes'a" i za jakiś czas będziemy oglądać ją w oczekiwanym przez wielu "Prometeuszu".
- Benedict Cumberbatch- Sherlock Holmes i wszystko jasne. Świetny głos, świeże (a przede wszystkim inne) spojrzenie na detektywa z Baker Street. Miałam również przyjemność oglądać go w "Szpiegu".
- Rooney Mara- od epizodycznej rólki w "Social Network" do nominacji do Oskara. Zobaczymy co jeszcze nam pokaże.
- Tom Hiddleston- Loki, Loki i jeszcze raz...Loki. Nie sądziłam, że mogłam być aż tak zahipnotyzowana tą postacią (bo sam "Thor jest mocno przeciętny). Był jeszcze "Wallander" i "O północy w Paryżu", ale ja osobiście czekam na film, gdzie w pełni wykaże się swoim talentem.
- Richard Armitage- bo "Północ, Południe", bo świetny Guy z Gisborne (też "Hood" z 2006). Dla mniej zorientowanych: pojawi się w Jacksonnowskim "Hobbicie" w roli Thorina, także będzie co oglądać.
Ps. Pomijam takie nazwiska jak Fassbender, Hardy, czy Gordon- Levitt, bo im już dobra kariera jest wróżona ;).
"zamulony psychopata" dobrze napisane, choć nie zdołałam obejrzeć Funny Games do końca ;)
OdpowiedzUsuńciesz się chwilowym przestojem w oglądaniu, ja mam przeciwną fazę przez co "nie widziałam człowieka" od dobrych kilku dni ;))
Moja koleżanka nie była wstanie obejrzeć "Funny games" dłużej niż 20 minut;p.
OdpowiedzUsuńCałkiem zrozumiałe, jak się trafi na dobre źródła ;).
pitt dla mnie w owgóle nie jest nowy, pamiętam go jeszcze z "Jeziora marzeń"
OdpowiedzUsuńNie oglądałam tego serialu, nie byłam jeszcze w wieku na jaranie się nim.
Usuń